Jest zielone światło dla pomysłu odbierania samochodów pijanym kierowcom. Po kilku miesiącach - pomył - został odblokowany i zaakceptowany przez komitet stały Rady Ministrów. Auta mają tracić kierowcy, którzy będą mieć ponad półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu, lub pół promila i spowodują wypadek.
Za dwa tygodnie projekt ma zostać przyjęty przez rząd, a potem trafi do Sejmu. Nie powinno być z tym problemów, bo zakończyło się opiniowanie dokumentu między resortami. Jego zapisy nie wywołały większych kontrowersji.
Niewiadomą do niedawna było to, jak wyliczana będzie wartość samochodu, gdy pijany kierowca będzie jechał służbowym lub leasingowanym autem. Rozwiązać ma to specjalny algorytm wpisany do ustawy. Ma być identyczny z tym jakim posługują się Urzędy Skarbowe.
Rząd zgodny jest co do tego, że pijani kierowcy powinni tracić auta. I nie zmienia tego faktu to, że projekt w tej sprawie pierwotnie miał wejść w życie pierwszego stycznia, czyli razem z nowym kodeksem drogowym i nowym taryfikatorem.
"Rz" w środowym wydaniu podkreśla, że według danych policyjnych w połowie 2021 r. zatrzymano niemal 50 tys. pijanych kierowców.
"W 2021 r. było ich 99 tys., ale w tym wypadku niepokój budzi trzy razy mniejsza liczba policyjnych kontroli, co wynikało z sytuacji pandemicznej w kraju. W związku z powyższym można zaryzykować stwierdzenie, że kierowców pod wpływem było znacznie więcej, tylko nie zostali oni złapani" - komentuje cytowany przez gazetę wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
"Nie warto wymyślać całego systemu na nowo, możemy spojrzeć na inne kraje, które w rankingach bezpieczeństwa na drogach są znacznie wyżej od nas, i przenieść ich rozwiązania na nasz grunt. I to zarówno w kwestii zapobiegania, jak i karania" - twierdzi wiceminister.
Jak pisze dziennik, "przygotowany w resorcie sprawiedliwości projekt przewiduje wyłączenie możliwości stosowania kary zamiennej, tj. orzekania grzywny lub kary ograniczenia wolności zamiast kary pozbawienia wolności za przestępstwo prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego po raz kolejny (tzw. recydywa drogowa)".
"Podwyższona do trzech lat pozbawienia wolności zostaje również górna granica zagrożenia karnego przewidziana za popełnienie takiego przestępstwa po raz pierwszy" - podaje "Rz".
Od 1 stycznia obowiązuje nowy taryfikator mandatów. Przepisy, które weszły w życie, są wymierzone głównie w piratów drogowych.
Wyższych kar mogą się spodziewać również kierowcy niewłaściwie zachowujący się wobec pieszych. W myśl nowych przepisów w takiej sytuacji minimalna grzywna wynosi 1,5 tys. zł.
Przepisy przewidują, że takiej wysokości mandat policjant może wypisać w przypadku m.in. nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu dla pieszych lub wchodzącemu na przejście.
Wysoki mandat grozi także m.in. za nieustąpienie przez kierującego pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża.
Kierowca zapłaci również za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu podczas włączania się do ruchu, przy cofaniu pojazdem i w strefie zamieszkania. Poważne konsekwencje finansowe grożą także za wyprzedzanie pojazdu na przejściu dla pieszych, na którym ruch nie jest kierowany, lub bezpośrednio przed tym przejściem oraz omijanie pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu.