Rzutem na taśmę Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wprowadziły poprawki do własnego projektu rezolucji w sprawie Iraku. To już czwarta wersja dokumentu, dziś trafi on pod głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Zarówno Waszyngton jak i Londyn wywierały presję na pozostałych członków Rady Bezpieczeństwa, aby głosowanie nad projektem odbyło się jak najszybciej. Rezolucja byłaby bowiem wyrazem międzynarodowego uznania dla nowego rządu Iraku oraz sankcjonowałaby pobyt w tym kraju sił koalicji.
Właśnie kontrola nad tymi siłami jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych problemów. Francja wystąpiła z propozycją, aby wszelkie operacje wojskowe na większą skalę w Iraku mogły odbywać się jedynie za zgodą rządu tego kraju, który miałby w tych sprawach prawo weta. Postulat Francji poparły m. in. Niemcy.
Według Reutersa, ostatnia wersja projektu kładzie większy nacisk na suwerenność Iraku, stwierdzając m. in., że rząd w Bagdadzie "ma prawo do sprawowania pełni władzy i kontroli nad zasobami naturalnymi i finansowymi". Projekt wychodzi również naprzeciw postulatom Rosji, która domaga się zwołania międzynarodowej konferencji w sprawie Iraku. Znalazł się w nim bowiem zapis, iż Rada Bezpieczeństwa "rozważy zwołanie takiej konferencji, jeśli Irak wystąpi z takim wnioskiem".
Ambasador USA przy ONZ John Negroponte oświadczył, że ostatnia wersja projektu w znacznej mierze wychodzi naprzeciw sugestiom państw członkowskich ONZ oraz, że ostatnia seria konsultacji w tej sprawie przyniosła "bardzo optymistyczne" rezultaty. Zadowolenie z treści projektu rezolucji wyraził już ambasador Niemiec przy ONZ, Guenter Pleuger. Mówi się też, że również Francja zdaje się akceptować tekst projektu.