Jedynie 5 tysięcy głosów wystarczyło, by odwołać burmistrza 30-tysięcznej Ostródy na Mazurach. Wczoraj jej mieszkańcy w referendum zadecydowali o odwołaniu burmistrza Olgierda Dąbrowskiego. Problem w tym, że nawet oni nie widzą dobrego kandydata na jego następcę, a on sam - zapowiada ponowny start w wyborach.
Mieszkańcy sami przyznają, że wynikiem są zaskoczeni. Nie spodziewałam się, że będzie wystarczająco wysoka frekwencja - mówi jedna z mieszkanek Ostródy. Od początku 2011 roku w całej Polsce odbyło się 26 referendów o odwołanie lokalnych władz, tylko cztery z nich - w tym to przeprowadzone w Ostródzie - były ważne. W pozostałych zbyt mało osób poszło do urn.
W Ostródzie przeciwko burmistrzowi głosowało 5 tysięcy osób, za jego pozostaniem na stanowisku - niecałe 3 tysiące. Pomysł rozpisania referendum powstał, gdy urząd miasta postanowił zlikwidować jedną z ostródzkich szkół podstawowych. Później zaczęły dochodzić kolejne zarzuty - w tym o… zbyt duże wykorzystanie funduszy unijnych na projekty turystyczne czy o wybudowanie zbyt dużego stadionu (władze miasta liczyły, że w Ostródzie będzie przebywała jedna z drużyn, które przyjadą do Polski na Euro 2012, ale ostatecznie żadna się na to nie zdecydowała).
Na razie oficjalnie nie podano żadnego nazwiska kandydata na nowego burmistrza. Nawet wśród osób, które odwołały Olgierda Dąbrowskiego, widać niepewność. Nie widzę innych kandydatów - przyznaje jedna z mieszkanek, które głosowały za odwołaniem. Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym, co teraz będzie - dodaje kolejna.
A odwołany burmistrz zapowiada, że najprawdopodobniej wystartuje jeszcze raz. Wybory w Ostródzie odbędą się na przełomie sierpnia i września.