Sąd w Katowicach aresztował na dwa miesiące matkę dziecka. Decyzję podjęto w sobotę wieczorem. Sąd umotywował to obawą przed utrudnianiem śledztwa. Wcześniej kobieta usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci Magdy. Jak mówił prokurator Mariusz Łączny, "Katarzyna W. twierdzi, że próbowała ratować swoje dziecko, ale wszystko wymknęło się spod kontroli. Wpadła w panikę, nie wiedziała, co ma zrobić. Wydawało jej się, że Magda nie żyje, ale mogła być tylko nieprzytomna". Ciało małej Madzi znaleziono w piątek późnym wieczorem.
Śledczy zlecili badanie psychiatryczne kobiety. Według wstępnej opinii biegłych, matka Magdy była poczytalna w chwili tragedii.
Na razie prokuratorzy poinformowali o postawieniu Katarzynie W. jednego zarzutu, ale nie wykluczają kolejnych. Prokurator Łączny pytany, dlaczego kobieta kłamała na początku, sugerując uprowadzenie dziecka, ocenił, że sprawy nie da się wyjaśnić jednoznacznie. Z jej wyjaśnień wynika, że kobieta wpadła w panikę. Potem, widząc, że nakręca się sytuacja z porwaniem dziecka i poszukiwaniami prowadzonymi przez ludzi dobrej woli, na szeroką skalę, po prostu nie wiedziała, jak to powiedzieć. Przerosło ją to. To oczywiście jej wersja - mówił.
Katarzynie W. grozi teraz do pięciu lat więzienia.
W ustaleniu przyczyn śmierci dziewczynki ma pomóc sekcja zwłok, która zostanie przeprowadzona w poniedziałek.
Według wcześniejszych informacji przekazanych przez rzecznika śląskiej policji podinspektora Andrzeja Gąskę, w rozmowie z policjantami Katarzyna W. podtrzymała wersję, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Dziewczynka miała jej się wyślizgnąć z kocyka i uderzyć o próg w mieszkaniu. Później kobieta ukryła ciało. Policjanci nie wykluczają jednak i innych wersji wydarzeń. Nie wiemy jeszcze - i to będziemy bardzo dokładnie ustalali - co doprowadziło, jakie działania bądź zaniechania, do śmierci dziewczynki - mówił reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi podinspektor Gąska. Dopytywany, czy był to nieszczęśliwy wypadek - jak twierdzi matka dziecka, odpowiedział: Bierzemy pod uwagę wiele różnych możliwości, będziemy je krok po kroku sprawdzać.
Policja ustala również, czy ktoś pomagał matce w ukryciu ciała dziecka.
Zwłoki znaleziono w piątek późnym wieczorem w zrujnowanym budynku w kompleksie parkowym przy ul. Żeromskiego, przy torach kolejowych za halą Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. To około 1,5 km od miejsca, które matka Madzi wskazała wcześniej Krzysztofowi Rutkowskiemu.
Ciało znajdowało się w załomie ceglanego muru - pozostałości po zabudowaniach infrastruktury kolejowej. Było przykryte m.in. śniegiem, liśćmi, kamieniami, fragmentami gruzu - poinformował podinspektor Andrzej Gąska. Jak relacjonował, miejsce ukrycia zwłok dziecka w spokojnej rozmowie wyjawiła policjantom matka dziewczynki. Później przyjechała z funkcjonariuszami we wskazane miejsce i pokazała, gdzie dokładnie znajduje się ciało. Przyznała, że wskazując wcześniej inne miejsce Rutkowskiemu nie mówiła prawdy.
Magda zaginęła w ubiegłym tygodniu, we wtorek wieczorem. Jej matka twierdziła początkowo, że podczas spaceru z dzieckiem została zaatakowana i straciła przytomność, a gdy się ocknęła, dziewczynki nie było już w wózku. W czasie przesłuchań mówiła też, że miała wrażenie, iż w stałej odległości szedł za nimi wysoki mężczyzna. Podała jego pobieżny rysopis, ale policjantom nie udało się zebrać wystarczająco dużo informacji, by przygotować jego portret pamięciowy.
Nad odnalezieniem dziewczynki pracowała specjalna grupa śląskiej policji. Przesłuchano około 20 osób. Za informacje pomocne w poszukiwaniach wyznaczono nagrodę. Krótko po zdarzeniu policja zaoferowała 5 tysięcy złotych, później tę sumę podwoił sosnowiecki samorząd. Kolejne kwoty zaoferowali prywatni sponsorzy. W sumie nagroda sięgnęła ponad 160 tysięcy złotych.
Magdy szukał również Krzysztof Rutkowski. Jak informował, ojciec dziewczynki przeszedł badanie wariografem, które wypadło dla niego pozytywnie. Poddania się badaniu odmówiła natomiast matka dziecka - jak podano, nie czuła się na siłach. Poza tym przeprowadzono testy DNA, które potwierdziły, że ojcem Magdy faktycznie jest mąż matki dziecka, a nie ktoś inny - jak spekulowano np. na forach internetowych. Wykluczono też przynależność rodziców dziewczynki do sekty.