Prawie 150 filmów od kierowców z zarejestrowanym niebezpiecznym zachowaniem na drodze trafiło tylko od początku roku do policjantów. Trzy komendy wojewódzkie: śląska, kujawsko-pomorska i opolska dają możliwość przesyłania takich materiałów. Na ich podstawie ukarano jak dotąd kilkunastu drogowych piratów.

Na stronach internetowych komend podane są adresy mailowe, na które można przesyłać filmy. Najwięcej, bo grubo ponad sto, otrzymała śląska drogówka, która prowadzi akcję "Stop przemocy na drodze". Rozpoczęła ją po głośnej sprawie agresywnego kierowcy bmw, który 30 listopada ubiegłego roku w Katowicach, zatrzymał się i uderzył mężczyznę, który wcześniej zajechał mu drogę. 13 materiałów filmowych trafiło do Bydgoszczy. Od niedawna do tej metody walki z niebezpiecznymi kierowcami dołączyło Opole.

To pilotaż, przyglądamy się efektom tej inicjatywy, planujemy rozszerzyć ją na całą Polskę - mówi rzecznik Komendy Głównej Policji. Mariusz Sokołowski przekonuje, że tego typu działania poprawiają bezpieczeństwo na drogach. Gdy drogówka otrzyma film od kierowcy, sprawdzana jest m.in. data zarejestrowanego wykroczenia i miejsce. Na tej podstawie materiał trafia do właściwej jednostki policji.

Funkcjonariusze, na podstawie numerów rejestracyjnych, ustalają właściciela pojazdu. Jeśli uznają, że naruszył przepisy ruchu drogowego, wysyłają do niego wezwanie. Taki film traktujemy, jako dowód w zawiadomieniu o możliwości popełnienia wykroczenia, czy przestępstwa - mówi rzecznik policji. Jak dodaje, jeśli kierowca nie chce przyjąć mandatu, sprawa kierowana jest do sądu. Film jest wtedy włączony do akt.

Uważamy, że nawet samo wezwanie przez policjantów właściciela pojazdu, który został zarejestrowany na filmie jest już dla niego uciążliwością - mówi Sokołowski. Według niego, pod wpływem tej akcji kierowcy z czasem zmienią nawyki. Będą mieli świadomość, że teraz nie tylko policyjny wideorejestrator, czy fotoradar może zarejestrować ich wykroczenie. Agresywne zachowanie na drodze może sfilmować każdy uczestnik ruchu i nie będzie pewności, czy ujdzie ono na sucho - dodał rzecznik.

(MRod)