Obietnica dokończenia południowej obwodnicy Warszawy nie ma związku z referendum ws. odwołania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. "Chcieliśmy tylko przeciąć wątpliwości" - w ten sposób premier Donald Tusk tłumaczy ogłoszoną nowinę, że jeszcze w tym roku zostanie rozpisany przetarg na dokończenie trasy.
Wygląda to wprawdzie na zwykłe mydlenie oczu, ale szef rządu podkreśla, że jego gabinet nie znalazł przecież dodatkowych pieniędzy na domknięcie obwodnicy - przenosi jedynie środki z innych zagrożonych odcinków tras i to też z Warszawy. Południowa obwodnica zostanie bowiem dokończona kosztem odsunięcia w czasie budowy dwóch fragmentów trasy S7 - w kierunku Janek i Łomianek.
Dlatego - jak przekonuje Tusk - nie można wiązać tej decyzji z referendum. Ta racjonalizacja oznacza, że ktoś będzie miał coś później, a ktoś będzie miał coś wcześniej - mówił premier na konferencji prasowej.
Przetarg na dokończenie węzła drogowego ma być ogłoszony jeszcze w tym roku, choć do tej pory obwodnicy nie było w planach aż do 2015 roku. Jednak jak mówi premier - zawsze są jakieś wybory.