"Ubój zwykły i rytualny ze strony zwierzęcia niczym się nie różnią. Ono tak samo cierpi i w jednym, i w drugim przypadku" - mówi w rozmowie z naszym reporterem Sławomir Szyszka, jeden z hodowców bydła protestujący przeciwko zakazowi uboju rytualnego. "To, co pokazują pseudoorganizacje ochrony zwierząt to jest jedno, wielkie, brutalne oszustwo. To nie są nasze ubojnie. Jest śmieszne, kiedy na nagraniach pokazuje się bydło zebu, które w Polsce w ogóle nie występuje" - dodaje.
Mariusz Piekarski: Czym się różni ubój rytualny od zwykłego uboju?
Sławomir Szyszka, sołtys wsi Cegielnia w Wielkopolsce, hodowca bydła: Niczym.
Jak to niczym?
Zwierzę tak samo cierpi i w jednym, i w drugim przypadku.
A nie jest tak, że podczas uboju rytualnego zwierzę nie jest wcześniej ogłuszane?
Ale czy według pana uderzenie dwunastocentymetrowego, wibrującego bolca w mózg jest humanitarne?
A tak się dzieje podczas zwykłego uboju?
Tak - podczas ogłuszania. Jeżeli ktoś wymyśli jakąś inną metodę ogłuszania niż ta, która jest dopuszczona prawem europejskim to na pewno będzie stosowana. Ale w tej chwili jej nie ma.
Sama procedura uśmiercania zwierzęcia nie różni się niczym?
Ze strony zwierzęcia niczym się nie różni. W jednym i w drugim przypadku tak samo cierpi.
A jak odbywa się ten ubój rytualny?
To, co pokazują pseudoorganizacje ochrony zwierząt to jest jedno, wielkie, brutalne oszustwo. Jeżeli ustawa, która w tej chwili jest procedowana będzie ustawą, która przywraca ubój na cele religijne, czyli przede wszystkim na koszer, Haram i eksport na rynki trzecie to będziecie mogli państwo sfilmować to i oddemonizować cały problem. To, co się pokazuje w tej chwili w telewizjach i w mediach elektronicznych to nie są nasze ubojnie. Jest śmieszne, kiedy na nagraniach pokazuje się bydło zebu, które w Polsce w ogóle nie występuje.
Ale nadal nie odpowiedział Pan na moje pytanie. Na czym polega różnica w uśmiercaniu zwierzęcia?
No nie ma różnicy. W przypadku uboju na cele religijne zwierzę jest uśmiercane poprzez podcięcie tętnic szyjnych. Tak samo można zrobić przy uboju bez poświęcenia i tych rytuałów. Z mojego punktu widzenia, jako rolnika, który opiekuje się zwierzętami i jest hodowcą, w jednym i w drugim przypadku to zwierzę musi umrzeć i dla niego to jest bolesne.
Jakie będą konsekwencję nieuchwalenia tej ustawy i pozostawienia zakazu uboju?
Ja w tej chwili się odniosę przede wszystkim do powiatu, który reprezentuję i z którego mam szczegółowe dane, czyli powiatu krotoszyńskiego. Rolnicy stamtąd stracili do tej pory dwadzieścia pięć milionów złotych. Myślę, że ktoś nam odpowie, do kogo mamy się zwrócić, żeby ktoś nam zrekompensował te straty. Mówi się, że nic się nie stało - totalna bzdura. Jeżeli ktoś ma, jakiekolwiek pojęcie, ile takie zwierzę rośnie, to przynajmniej potrafi to zrozumieć. Trzodę się odbudowuje w pół roku, bydło odbudowuje się co najmniej dwa lata. W naszym przypadku, kiedy ceny spadły, odbudowywaliśmy dziewięć lat - praktycznie do tej pory.
Dwadzieścia pięć milionów przez pół roku w jednym powiecie.
Tak jest. W jednym powiecie, gdzie mieszka trzy tysiące dwustu rolników, a bydłem zajmuje się około dwa tysiące z nich.
Jeśli u nas nie będzie tego uboju rytualnego, to gdzie będą muzułmanie kupować to mięso?
Jestem sołtysem wioski Cegielnia. Zgłosił się do mnie Czech. Usłyszał, że zajmuje się tym i mam dojście do rolników, którzy produkują bydło. Zaproponował mi, że będzie przyjeżdżał, płacił gotówką, tylko żeby zagwarantować mu bydło. Spytałem, co będzie z tym bydłem robił. Powiedział, że od niego biorą Turcy. Moje bydło pojedzie do Czech, na Słowację, Niemcy kupują. Lubuskie w tej chwili jest opanowane kompletnie przez ubojnie niemieckie.