Zagrażające podstawowym wolnościom i prawom obywatelskim czy chroniące porządek publiczny i bezpieczeństwo demonstrujących? W Polsce trwa dyskusja nad PiS-owskim projektem zmian w Prawie o zgromadzeniach. Przeczytajcie, jakie są najważniejsze elementy proponowanych zmian i jakie argumenty mają ich zwolennicy i przeciwnicy!
Zgodnie z przyjętą w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawą o zgromadzeniach, wojewoda będzie mógł wydać zgodę na cykliczne organizowanie zgromadzeń publicznych w tym samym miejscu przez trzy lata z rzędu.
Co ważne, ustawa daje pierwszeństwo zgromadzeniom organizowanym przez organy władzy publicznej i zgromadzeniom odbywanym w ramach działalności Kościołów i innych związków wyznaniowych.
W myśl nowych przepisów, organ gminy będzie wydawał decyzję o zakazie zgromadzenia, gdyby miało się ono odbyć w miejscu i czasie, w którym odbywa się zgromadzenie cykliczne.
Za cykliczne będą uważane takie zgromadzenia, które są organizowane przez ten sam podmiot w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej cztery razy w roku według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych pod warunkiem, że odbywały się w ciągu ostatnich trzech lat i miały na celu "w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń".
W projekcie zaproponowano ponadto, że "jeżeli wniesiono zawiadomienia o zamiarze zorganizowania dwóch lub większej liczby zgromadzeń, które mają zostać zorganizowane chociażby częściowo w tym samym czasie i miejscu, w szczególności w odległości mniejszej niż 100 m pomiędzy zgromadzeniami, i nie jest możliwe ich odbycie w taki sposób, aby ich przebieg nie zagrażał życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach, o pierwszeństwie wyboru miejsca i czasu zgromadzenia decyduje kolejność wniesienia zawiadomień".
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak przekonywał przed sejmowym głosowaniem nad zmianami, że przepisy zawarte w projekcie ustawy nie ograniczają praw obywatelskich, a dzięki tej propozycji rozwiązane zostaną problemy związane z "konfrontacją pomiędzy jedną grupą manifestującą a drugą".
Jak wyjaśniał, projekt zakłada, że w tym samym miejscu nie mogą odbywać się dwie manifestacje.
Błaszczak zwrócił się do posłów opozycji: Ale wam na tym pewnie zależy. To wy mówiliście, że jesteście totalną opozycją, że będziecie z rządem walczyli przez ulicę i zagranicę.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński przekonywał, że projekt zmian jest zgodny z konstytucją i że nie chodzi w nim o przywileje władzy.
Rzecznik Praw Obywatelskich (który skrytykował proponowane zmiany, o czym piszemy obszernie w dalszej części tego tekstu - red.) widocznie wie lepiej niż wszyscy. Ja uważam, że projekt nie narusza konstytucji. Rzecznik Praw Obywatelskich wszystko, co zechce zrobić rząd PiS, pewnie będzie oceniał, że tam coś narusza - stwierdził.
Jak zapewnił, w projekcie nie chodzi o przywileje władzy.
Rok rządów PiS pokazał, że w Polsce wszyscy mogą organizować swoje zgromadzenia i organizują je. Władze państwowe, a zwłaszcza służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, jednakowo je wszystkie zabezpieczają - stwierdził również Zieliński.
Nie łamiemy żadnych konwencji międzynarodowych. Po prostu chcemy wprowadzić pewne porządki, ponieważ ostatnio mamy modę na demonstracje - stwierdził natomiast szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, pytany o projektowane zmiany podczas wizyty w Brukseli. To jest cecha otwartej demokracji, natomiast chcielibyśmy, żeby te demonstracje nie nakładały się na siebie, nie kolidowały ze sobą w czasie - podkreślił.
Z kolei - jak przekonywał rzecznik rządu Rafał Bochenek: Dzięki tej nowelizacji obywatele, którzy chcą w sposób cykliczny się spotykać i wyrażać swoje poglądy, na podstawie tych przepisów, które wdrażamy, będą mogli to robić.
Dodatkowo te przepisy, które są wdrażane do polskiego porządku prawnego nową ustawą o zgromadzeniach, mają służyć przede wszystkim zapewnieniu porządku publicznego i mają zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom demonstracji - zaznaczył.
Według Rafała Bochenka, żadna z poprawek, które znalazły się w nowelizacji, nie wprowadza "żadnych ograniczeń w organizacji demonstracji i zgromadzeń obywateli".
Zaniepokojenie planowanymi zmianami wyrazili szef Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE Michael Georg Link i komisarz praw człowieka Rady Europy Nils Muiżnieks.
We wspólnym oświadczeniu Link i Muiżnieks napisali, że jeśli uchwalone przez Sejm przepisy zostaną ostatecznie wprowadzone w życie, mogą podważać wolność zgromadzeń w Polsce.
Jest kluczowe, by przepisy, które mogłyby ograniczyć to prawo, nie były uchwalane w sposób pospieszny i by zostały poddane rozległym konsultacjom ze społeczeństwem obywatelskim i innymi zainteresowanymi stronami, zanim zostaną uchwalone - zaznaczył Link.
Te poprawki nie powinny być uchwalone w obecnej formie, ponieważ ograniczałyby niepotrzebnie i nieproporcjonalnie dużej części ludności możliwość korzystania z ich prawa człowieka, (jakim jest) swoboda zgromadzeń, co byłoby niezgodne z art. 11 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - podkreślił Muiżnieks.
Muiżnieks i Link uznali, że pierwszeństwo udzielane zgromadzeniom organizowanym przez organy władzy publicznej oraz Kościoły i inne związki wyznaniowe, a także zgromadzeniom cyklicznym, może narażać na szwank prawo osób indywidualnych i innych grup do organizowania zgromadzeń, "włączając w to protesty związane z bieżącymi sprawami publicznymi".
Sąd Najwyższy wskazał w swojej opinii dotyczącej nowelizacji, że ma ona "wszelkie cechy prawa ‘stanu wyjątkowego’". W ocenie SN ustawa jest antykonstytucyjna i sprzeczna z zasadami prawa międzynarodowego, wielokrotnie narusza Konstytucję i normy wiążące członka Rady Europy, a także wynikające z zobowiązań międzynarodowych Polski.
"Apelujemy do Sejmu i Senatu o nieuchwalanie tych zmian, a do pana prezydenta o zawetowanie ustawy w proponowanym brzmieniu w przypadku jej uchwalenia, bowiem godzić ona będzie w podstawowe prawa i wolności obywatelskie" - takie słowa skierowali do Sejmu, Senatu i prezydenta Andrzeja Dudy działacze ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa, które zrzesza uczestników opozycji demokratycznej i podziemia solidarnościowego oraz niezależnego ruchu wydawniczego i kulturalnego lat 1976-1989.
Ma służyć obywatelom, a nie władzy, a tym bardziej jej komfortowi. Prawo do swobodnego gromadzenia się i wyrażania opinii przez wszystkich obywateli, na jednakowych zasadach, to jeden z przejawów równości wobec prawa, o której mówi Konstytucja RP - napisali działacze opozycji antykomunistycznej w apelu.
Władza w Polsce, zarówno ta, która rządziła uprzednio, jak i ta obecnie rządząca, ma tendencje do ograniczania tego niezbywalnego, obywatelskiego prawa. Zmiana ustawy proponowana przez PiS również zmierza w podobnym kierunku. Nie ma na to naszego przyzwolenia - podkreślili.
Stowarzyszenie przypomniało, że zrzesza "działaczy opozycji antykomunistycznej, którzy w czasach PRL, w obronie praw i wolności obywatelskich doznawali represji ze strony władz komunistycznych". Jakże często represje spadały na nas właśnie ze względu na udział w nielegalnych zdaniem władzy zgromadzeniach, a o ich legalności dowolnie decydowała właśnie władza - podkreślili opozycjoniści.
O odrzucenie zmian w Prawie o zgromadzeniach apelowało do Senatu 77 organizacji pozarządowych. Prezydenta natomiast organizacje te wezwały do zawetowania nowelizacji, jeśli parlament ją przyjmie.
Wśród sygnatariuszy wspólnego stanowiska są m.in.: Amnesty International Polska, Fundacja im. Stefana Batorego, Fundacja Panoptykon, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Kampania Przeciw Homofobii oraz Sieć Obywatelska Watchdog Polska.
77 organizacji wskazało we wspólnym stanowisku, że podczas prac nad zmianami "całkowicie zignorowano głos organizacji obywatelskich, odmawiając zorganizowania wysłuchania publicznego w sprawie zmian, które będą miały wpływ na każdego obywatela i mieszkańca Rzeczypospolitej Polskiej".
Decyzja co do ich ograniczenia musi wypływać z silnych przesłanek bezpieczeństwa państwa i jego obywateli. Dziś nie ma takiego zagrożenia, a proponowana zmiana wydaje się być podyktowana względami politycznymi i wygodą władzy publicznej. Dlatego też stanowczo sprzeciwiamy się instrumentalnemu ograniczaniu naszych praw i wolności na potrzeby władzy politycznej - napisały organizacje.
Krytycznie oceniły przepisy nowelizacji, które wprowadzą pierwszeństwo zgromadzeń cyklicznych oraz demonstracji organizowanych przez instytucje państwowe i związki wyznaniowe. Stanowi to zaprzeczenie obywatelskiego charakteru konstytucyjnej wolności zgromadzeń i może stanowić narzędzie służące do nadużycia władzy przez władzę publiczną - napisały.
Organizacje wskazały również, że w świetle konstytucji i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka najważniejszy w ocenie legalności zgromadzenia jest jego pokojowy charakter, a nie częstotliwość czy charakter organizatora.
Zdaniem organizacji, całkowicie zbędne są również przewidziane w nowelizacji normy nakazujące zachowanie co najmniej 100 metrów odstępu miedzy dwiema demonstracjami odbywającymi się w tym samym czasie w sąsiedztwie. Takie rozwiązanie może doprowadzić do sytuacji, kiedy kontrmanifestacja straci kontakt z główną manifestacją, a tym samym zaburzona zostanie wolność publicznego wyrażania poglądów - wskazano w stanowisku.
Jako niezgodne z konstytucją i międzynarodowymi standardami wolności zgromadzeń ocenił rozwiązania zawarte w projekcie rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
Należy podkreślić, że zastosowanie zasady pierwszeństwa w stosunku do wymienionych wyżej kategorii zgromadzeń (organizowanych przez władze publiczne lub w ramach działalności Kościołów i innych związków wyznaniowych oraz cyklicznych - red.) jest przejawem nierównego traktowania organizatorów takich zgromadzeń, co może podawać w wątpliwość zgodność z Konstytucją proponowanego rozwiązania - napisał RPO w swojej opinii.
Zaznaczył, że wątpliwość budzi preferowanie zgromadzeń organizowanych przez organy władzy publicznej przed zgromadzeniami obywateli: Trzeba bowiem pamiętać, że wolność zgromadzeń należy do podstawowych politycznych praw człowieka, a zatem to obywatele powinni z niej przede wszystkim korzystać, nie zaś organy władzy publicznej, które nie są podmiotami konstytucyjnie gwarantowanych praw i wolności.
Nie jest też jasne, dlaczego w procedurze podejmowania decyzji w sprawie odbywania zgromadzeń publicznych uczestniczyć ma wojewoda, a zatem organ administracji rządowej w terenie, który będzie miał bezpośredni wpływ na decyzje organu samorządu terytorialnego - podkreślił RPO.
Zwrócił także uwagę, że projektowane zmiany nie regulują procedury odwołania się od decyzji o zakazie zgromadzenia: Nie wskazano szczególnej drogi odwoławczej, a zwłaszcza krótkich terminów, które umożliwiłyby zainteresowanym podmiotom na odwołanie się do sądu od decyzji wojewody i rozpatrzenie tego odwołania w takim terminie, który umożliwiłby zorganizowanie zgromadzenia w zaplanowanym pierwotnie miejscu i czasie.
Proponowane w projekcie rozwiązania stanowią ograniczenie wolności zgromadzeń publicznych i związanej z nią wolności wypowiedzi w sposób, który nie może być uznany za konieczny i niezbędny w demokratycznym państwie prawnym - podkreślił Adam Bodnar.
O zawetowanie zmian w Prawie o zgromadzeniach zwrócili się do prezydenta Andrzeja Dudy również członkowie koalicji "Wolność, Równość, Demokracja", która zainicjowana została przez Komitet Obrony Demokracji, a przystąpiły do niej dotąd m.in. Nowoczesna, PSL, SLD, Partia Zieloni i lewicowe Stowarzyszenie Inicjatywa Polska.
To jest zmiana podobna do ustawodawstwa stanu wyjątkowego - przekonywał na konferencji prasowej wiceszef komitetu koordynacyjnego koalicji Andrzej Potocki. Tylko stan wyjątkowy bądź wojenny może usprawiedliwiać zawieszenie bądź ograniczenie prawa do zgromadzeń publicznych. Jeżeli tego rodzaju zmiany zostaną przegłosowane przez Senat i podpisane przez prezydenta, spotka się to z ostrą reakcją opinii międzynarodowej - przestrzegał.
Jak stwierdził, nowelizacja w obecnym kształcie "kończy w Polsce etap obowiązywania prawa do zgromadzeń jako swobody obywatelskiej, oddając rządowi pełne prawo, kto może organizować zgromadzenia i manifestacje".
Proponowane zmiany w prawie o zgromadzeniach krytykują także przedstawiciele stowarzyszenia Marsz Niepodległości, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, porozumienie samorządów zawodowych i stowarzyszeń prawniczych.
(e)