Wybrakowana kadra ratowników WOPR-u nad morzem; Za mało odpowiednio wyszkolonych ludzi. Braki najbardziej odczuwalne mogą być w mniejszych gminach i miejscowościach. To efekt zmian w przepisach o bezpieczeństwie nad wodą.
Od tego roku, każdy pracujący nad morzem ratownik, musi mieć stopień ratownika zawodowego. Aby go uzyskać, trzeba ukończyć kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy. Aby z kolei do niego przystąpić, należy być pełnoletnim. Dlatego, w myśl nowych przepisów, pracy na plażach nie będą mogli podjąć ratownicy w wieku od 16 do 18 lat. A to oni stanowili zawsze sporą część ratowniczej kadry. Ponad 200 osób będzie wyszkolonych, ale na niektórych odcinkach plażowych będzie brakowało pełnej - zgodnej z ustawą - załogi. Mogą być takie sytuacje, że będzie dwóch ratowników odpowiadających ustawie, a trzeci ratownik będzie z naszego wyszkolenia WOPR, który też będzie mógł realizować zadania dotyczące bezpieczeństwa na tym kąpielisku - przyznaje prezes pomorskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Marek Koperski. Dodaje, że żeby pracować komfortowo, odpowiednio wyszkolonych ludzi powinno być dwa razy więcej.
Problem są także płace - lepiej wyszkolonym ratownikom trzeba zapłacić więcej. To jest też uzależnione od środków, jakimi będziemy dysponować po kontraktach z gminami, i co będziemy w stanie zapewnić ratownikom, żeby z tymi kwalifikacjami ich zatrudnić. Bo taki ratownik musi dostać więcej pieniędzy, bo więcej włożył w to, żeby taki poziom osiągnąć - mówi Koperski. Zdaniem WOPR-ów, rozporządzenie do nowej ustawy pojawiło się zbyt późno i gminy nie zdążyły uwzględnić tego w swoich budżetach.
Kłopoty są także w Zachodniopomorskiem. Tam tylko co trzeci ratownik skończył wymagany po raz pierwszy kurs ratownictwa medycznego. Dlatego odpowiedzialni za kąpieliska szukają rozwiązań. Są dwa sposoby. Pierwszy to dołączenie do dwóch ratowników z ukończonym kursem jednego ochotnika, który kursu nie ma. Może on tylko obserwować kąpiących się. Do akcji ratunkowej włącza się jedynie w ostateczności. Mimo to na niektórych kąpieliskach np. w okolicach Mielna i Darłowa i takich ratowników brakuje. Dlatego tam WOPR chce zastosować drugą metodę - oddala od siebie wieżyczki ratownicze. Wtedy po prostu będzie potrzeba mniej ratowników do zabezpieczenia plaży strzeżonej.
Ratownicy ostrzegają także przed nowym oznakowaniem kąpielisk. W myśl wchodzących przepisów graniczną boją kąpieliska jest od tego sezonu boja żółta, która wcześniej wyznaczała strefę dla nieumiejących pływać. Zastąpiła ją boja czerwona, której do tej pory nie wolno było przekraczać. Mamy przepis, który musimy respektować, ale myślę, że ktoś tego do końca nie przemyślał - mówi Kazimierz Zalewski, szef WOPR w Sopocie. Po prawej stronie słynnego molo, boje ustawiono już w kolejności odwrotnej do tej, która obowiązywała przez ponad 50 lat. Czy to przystosowanie do unijnych norm? Według WOPR-ów nie, bo w Unii nie ma jednolitych przepisów dotyczących oznakowania kąpielisk.
Ratownicy najbardziej boją się o dzieci, które już wypoczywały nad morzem. Oni, wychowawcy lub rodzice tłumaczyli im, że pływać mogą tylko do żółtej boi. I to przyzwyczajenie właśnie może być niebezpieczne - bo dziś przy żółtej boi jest już dużo, dużo głębiej. To jest to samo bym powiedział, jakby zmienić dzisiaj świtało czerwone na jezdni na zielone, że trzeba stać, a czerwone trzeba jechać. Także troszkę makabrycznie… nie każdy kierowca się do tego od razu zastosuje - mówi Zalewski. Dodaje, że trudno będzie teraz przewidzieć zachowanie ludzi. Bo nie wszystkich da się o zmianach poinformować.