"Masowy odstrzał dzików odbędzie się w najbliższych tygodniach zgodnie z planem. Nie możemy patrzeć obojętnie na rozwój Afrykańskiego Pomoru Świń w Polsce" - przekonuje minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Przeciwko takim planom występuje grupa polskich naukowców. Ponad 300 profesorów - między innymi z Polskiej Akademii Nauk - wysłało list otwarty do premiera z apelem o natychmiastowe wstrzymanie polowań.
Henryk Kowalczyk nie wycofuje jednak stanowiska resortu środowiska. Powołuje się na najnowszą opinię Państwowego Instytutu Weterynarii. Według niej to dziki są główną przyczyną roznoszenia się wirusa ASF. Minister środowiska zapewnia, że tych zwierząt w Polsce - nawet po odstrzale - wciąż będzie dużo.
Populacja dzików będzie wynosiła 250 tysięcy i będzie taka jak w poprzednich latach - nie widać, żeby cokolwiek miało się zmienić - zapewnia Kowalczyk.
"Odstrzał to nieprzemyślany pomysł" - odpowiadają uczestnicy demonstracji, która wieczorem odbyła się przed Sejmem. Mnóstwo autorytetów naukowych wypowiada się krytycznie na ten temat - przecież dzik nie wchodzi do chlewni i nie zaraża świń domowych - stwierdziła jedna z uczestniczek.
W czwartek w sprawie odstrzału z szefami resortów środowiska i rolnictwa, a także z głównym lekarzem weterynarii spotka się prezydent.
WWF Polska informowało, że Polski Związek Łowiecki, na polecenie ministra środowiska, nałożył na swoje koła obowiązek zorganizowania skoordynowanych, wielkoobszarowych polowań na dziki w terminach 12-13, 19-20 i 26-27 stycznia. Zdaniem ekologów, działania mają w drastyczny sposób ograniczyć populację dzików. Ich zdaniem zgoda Ministra Środowiska, na odstrzał dzików jako forma walki z ASF może jednak oznaczać wyeliminowanie tego gatunku z polskiej przyrody. Masowe zabijanie dzików wpłynie na liczebność innych gatunków i paradoksalnie może przyczynić się do rozprzestrzenienia ASF - uważa WWF.
Opracowanie: Michał Dobrołowicz, Magdalena Partyła