Innego dachu nad głową nie mają, dlatego mieszkają w grobowcach. Pomaga im polski podróżnik. Dariusz Metel dociera do miejsc w Azji, które boją się odwiedzać inni turyści. Tam buduje place zabaw, remontuje szkoły i stołówki. Dostarcza też ubrania, żywność i środki higieniczne osobom mieszkającym na cmentarzu.

Ich domem jest grobowiec

W stolicy Filipin, Manili znajduje się największy w mieście cmentarz. Tworzą go pojedyncze i rodzinne grobowce. 

Pochowani są tam zwykli mieszkańcy, a także ważne dla Filipińczyków osoby związane z życiem politycznym, artystycznym i społecznym. 

Obok zmarłych mieszkają jednak żywi. Z powodu przeludnienia Manili i skrajnego ubóstwa, swoje schronienie znalazło tam 10 tys. osób. Głównie matek z małymi dziećmi.

Są to ludzie, o których świat po prostu zapomniał - wyjaśnia podróżnik, Dariusz Metel. Przeważnie mieszkają tam matki z dziećmi, które innego dachu nad głową nie mają. Mogą tam przebywać za zgodą właścicieli nagrobków. Gdyby nie ten cmentarz, mieszkaliby w Tondo, najbiedniejszej dzielnicy Manili na ulicy, śpiąc po prostu w kartonach. To jest zupełnie inny świat. Wygląda to tak, że matka leży z czwórką dzieci na prowizorycznym łóżku, a obok stoją 2 trumny, pokryte betonem - dodaje. 

Dariusz Metel od 20 lat podróżuje po Azji. Zwiedził Chiny, Tajlandię, Birmę, Kambodżę, Laos, Malezję i Wietnam. Od blisko 10 lat regularnie wraca jednak na Filipiny.

Czuję się tam jak w domu - tłumaczy. Są tam palmy, pod palmami pasą się świnki, chodzą kury. A wiejski klimat pamiętam z dzieciństwa i to kocham - wyjaśnia.

Podróżnik podczas swojej pierwszej wizyty w stolicy Filipin chciał odwiedzić Zachodni Cmentarz. Słyszał o nim w jednym z programów Martyny Wojciechowskiej.

Policjant początkowo nie chciał mnie tam wpuścić, ale powiedziałem, że koleżanka z Polski robiła o tym miejscu reportaż i to podziałało. Policjant wezwał swojego kolegę, dał mi wizytówkę i oprowadził po tym cmentarzu. I tak to się zaczęło - wspomina.

Podróżnik zobaczył skrajne warunki, w jakich mieszkają tamtejsze rodziny. Prowizoryczne domy zbudowane między grobowcami. Postanowił działać. Co roku pomaga 30 najbiedniejszym rodzinom z cmentarza w Manili.

Podczas pierwszej akcji pomocowej dla tamtejszych mieszkańców udało mi się zebrać 70 kg różności - przyborów, zabawek. Ludzie z całej Polski mi przysyłali jakieś rzeczy - mówi Dariusz Metel. 

Poza tym działa również systemowo - pomaga budować i remontować szkoły, stołówki i świetlice.

Dzieci morskich Cyganów

Filipiny to kraj wyspiarski. Składa się z ponad 7 tys. wysp, z czego 400 jest zamieszkałych. Jedną z trudniej dostępnych jest wyspa Tawi-Tawi, ostatnia w archipelagu Sulu, przy granicy Malezji i Borneo. 80 proc mieszkańców Filipin to katolicy, natomiast Tawi-Tawi zamieszkują muzułmanie.

Ludzie ze strachu nie chcą tam podróżować - wspomina. Gdy teraz w maju, jako jedyny turysta od dłuższego czasu przyleciałem na tę wyspę, od razu na lotnisku dostałem ochronę policji. Funkcjonariusz zapytał też mnie, czy chciałbym ochronę w hotelu - jednego policjanta i dwóch żołnierzy z karabinami. To było dla mnie bardzo dziwne, bo gdy zwiedzałem wyspę, dosłownie nigdzie nie spotkałem się z jakąś nieuprzejmością czy agresją. Byłem w ogromnym szoku, bo ludzie byli mili, podchodzili, chcieli chwilę porozmawiać, każdy chciał mnie dotknąć, zrobić sobie ze mną zdjęcie, bo byłem jedynym białym człowiekiem na tej wyspie - mówi podróżnik.

Podczas podróży na wyspę Tawi-Tawi Dariusz Metel natknął się na szkołę, do której chodzą dzieci z plemienia Badjao, społeczności bardzo silnie związanej z morzem. Żyją z połowu ryb, są samowystarczalni. 

To są cyganie morscy - wyjaśnia. Sama wyspa ma przepiękne czyste wody i naprawdę rajskie plaże, ale jest strasznie brudna. Wszędzie są śmieci, dzieci biegają i bawią się między plastikowymi butelkami. Tam właśnie wybrałem szkołę, do której chodzi 144 dzieci. I teraz chciałbym jej pomóc. Czekam na informację, czego konkretnie im trzeba: czy krzeseł, przyborów, wyposażenia. Chcę zebrać na to środki i już na miejscu kupić to, co będzie potrzebne, by nie wieźć tego ze sobą - mówi podróżnik.

Dariusz Metel do tej pory pomógł szkole na wyspie Pamilacan. Zebrał dla nich pieniądze na zeszyty, książki i wyposażenie. Pomógł też wyremontować bibliotekę w szkole na wyspie Consolation. 

Na wyspie Catanduanes w miejscowości Puraran wybudował stołówkę. Była to duża inwestycja za 68 tys. zł. Na tej samej wyspie w miejscowości San Miquel wybudował plac zabaw dla dzieci.

W tych wszystkich miejscach są serca Polaków, bo bardzo dużo ludzi wsparło te projekty - wyjaśnia. Podczas ostatniej akcji lokalna społeczność przygotowała oficjalną uroczystość przy okazji odnowienia biblioteki. I razem z tamtejszym nauczycielem przygotowaliśmy polski konkurs dla dzieciaków. Dostały kredki i papier i miały narysować cokolwiek, co kojarzy im się z Polską. Dzieciaki nie wiedziały, co namalować, bo jakby naszym dzieciom kazać namalować coś, co kojarzy się z Filipinami, też by nie wiedziały. Ostatecznie jeden namalował flagę, inny orła, ale to bardziej mu kura wyszła. Wybraliśmy jednak 3 obrazki i do dzisiaj wiszą u mnie w domu. Ogromnie się cieszę, że mogę tym ludziom pomóc. Czuję wielką radość i dumę, że o Polsce słychać 10 tys. km stąd - dodaje.

Autor: Monika Jendrzejewska