"Nie będę hejtem, odpowiadał na hejt" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM sędzia Krystian Markiewicz. To jego reakcja na ujawnienie sprawy wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, który ma stać za zorganizowanym hejtem i dyskredytowaniem sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Szef stowarzyszenia "Iustitia" rozważa ewentualne podjęcie kroków prawnych, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął.
Zamiast walczyć z hejtem, to się do tego przyczynia. Dotyczy to najważniejszych osób w państwie. Tam w Ministerstwie Sprawiedliwości trzeba dbać o sprawiedliwość. Trzeba robić, co się da, żeby ludzie mieli dostęp do sądu, żeby czuli się bezpiecznie między innymi przed takimi atakami - mówił nam Krystian Markiewicz, szef stowarzyszenia sędziów "Iustitia".
Szykany wobec sędziów nazywa "upadkiem zasad i instytucji prawnych w państwie polskim". W rozmowie z nami Markiewicz przyznał, że z Łukaszem Piebiakiem zna się od 10 lat. Kiedyś byliśmy razem w zarządzie "Iustitii". Nasze drogi się rozeszły. Nie spodziewałem się, że można tak nisko upaść - dodał.
Markiewicz nie ma wątpliwości, że celem ataku jest ostateczne przejęcie wymiaru sprawiedliwości. Jest tam taki passus w tych rozmowach, gdzie z uśmiechem na twarzy minister Piebiak do tej hejterki pisze: My za robienie dobra nie wsadzamy. Proszę wrócić uwagę, jakie to są słowa, o czym my mówimy. Ministerstwo Sprawiedliwości ma decydować o ty, czy kogoś wsadzać, czy nie wsadzać? - pyta retorycznie.
Dodaje, że w normalnym państwie od tego są sądy i to one decyzją o tym, czy kogoś pozbawić wolności czy nie. Z drugiej strony jeśli weźmiemy pod uwagę to, że prezydent podpisał nowelizację postępowania karnego, gdzie prokuratura będzie miała wpływ na to, to te słowa oczywiście nabierają innego wymiaru - stwierdził szef stowarzyszenia "Iustitia".
Krystian Markiewicz podkreśla, że stowarzyszenie "Iustitia" będzie nadal walczyć i mówić o złych rzeczach. Będziemy dbać o to, by minister sprawiedliwości nie dyrygował sędziami, żeby w Ministerstwie Sprawiedliwości nie rozstrzygano, jaki wyrok ma być wydany w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej - oświadczył.
Pytany o możliwy pozew powiedział, że najważniejsze było wszczęcie postępowania karnego w związku z przekroczeniem uprawnień przez wiceministra i ujawnieniem danych osobowych Markiewicza. Ale od tego jest prokuratura, ale na jej czele stoi Ziobro. Od tego jest prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który w ciągu kilku godzin robił wszystko, żeby zatrzymać publikację nazwisk osób, które poparły członków do KRS-u, więc mam nadzieję, że będzie równie szybki i równie dynamiczny teraz w podejmowaniu działań. Przecież za to grozi odpowiedzialność kilku lat pozbawienia wolności - mówił sędzia.
Dymisji nie tylko wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, ale także jego szefa Zbigniewa Ziobry domaga się opozycja. Jak twierdzą posłowie Platformy Obywatelskiej, minister sprawiedliwości wiedział o tym procederze i go popierał. Oburza ich także brak reakcji ministerstwa i prokuratury na te doniesienia.
Nie wyobrażamy sobie, żeby minister Ziobro dalej pełnił swoją funkcję. Tylko dymisja i jego natychmiastowe odwołanie może przeciąć te tragiczną serię w Ministerstwie Sprawiedliwości - oświadczył poseł Jerzy Kropiwnicki.
Zdaniem posła wiceminister Piebiak, "który jest również sędzią makabrycznie złamał zasady etyki sędziowskiej i za to do tej pory nie odpowiedział". To jest coś niesamowitego, że takie osoby które łamią kręgosłupy polskim sędziom starają się dalej pełnić funkcje publiczne - dodał.
Przekonywał też, że Piebiak powinien odpowiedzieć karnie - za przekroczenie uprawnień. Wiceminister sprawiedliwości łamie prawo, żeby hejterom dać informacje na temat adresów prywatnych sędziów, którzy przeciwstawiają się demolce polskiego sądownictwa - mówił na konferencji Kropiwnicki. Chodzi o przekazanie adresu Krystiana Markiewicza, szefa stowarzyszenia "Iustitia".
Kropiwnicki zażądał też wszczęcia wobec Piebiaka postępowania dyscyplinarnego i zawieszenia w pełnieniu wszystkich publicznych urzędów, w tym urzędu sędziowskiego.
Z kolei poseł Paweł Olszewski tak podsumowuje motywację - jak to określa - "ministerstwa hejtu": Zamach na sądownictwo nie do końca PiS-owi wyszedł, stąd metody rodem z Białorusi.
Ministerstwo Sprawiedliwości do tej pory nie odniosło się do tego skandalu.
Premier Morawiecki poinformował przed południem, że zażądał wyjaśnień od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w sprawie doniesień Onetu. W ślad za tym podejmę odpowiednie decyzje - oświadczył na konferencji przed Stadionem Narodowym.
Według rzecznika rządu wiceminister Piebiak, który od kilku dni był na wakacjach, właśnie wraca do Warszawy, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń Zbigniewowi Ziobrze. Premier z ministrem sprawiedliwości ma spotkać się późnym wieczorem. Wtedy też powinna zapaść decyzja co do dalszych losów wiceministra.
Onet ujawnił, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak stoi za zorganizowaniem akcji mającej kompromitować sędziów, którzy sprzeciwiają się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry wykorzystywał w tym celu internautkę popierającą Prawo i Sprawiedliwość.
Jedną z akcji była próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza. Opierała się ona na anonimowej historii "zawierającej plotki, pogłoski i domysły na temat jego życia prywatnego, w tym intymnych kontaktów z kobietami oraz sposobów budowania swojej pozycji w środowisku sędziowskim" - pisze Onet.
Dokument w tej sprawie Piebiak dostał w czerwcu 2018 roku od kobiety o imieniu Emilia. To ona anonimowo rozsyłała następnie materiały m.in. do mediów i filii "Iustitii".
Prywatnie Emilia związana jest z sędzią, jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa. W mediach społecznościowych atakowała sędziów sprzeciwiających się tzw. reformie sądownictwa. Do Waldemara Żurka pisała: "won z Polski, gnido".
Wiceminister sprawiedliwości był w stałym kontakcie z Emilią. Razem ustalali sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych, a także w mediach sprzyjających rządowi.
Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem, to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak, jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę, ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą - pisała Emilia w wiadomości, do której dotarł Onet.
Za czynienie dobra nie wsadzamy - odpisał jej wiceminister Piebiak.
Wkrótce później minister przesyła Emilii adres domowy sędziego Krystiana Markiewicza. To m.in. do niego, a także do 2,5 tys. innych adresatów trafia czterostronicowy anonim zawierający liczne plotki.
Kiedy ten anonim dostałem, na początku poczułem zwykłe zaskoczenie - wspomina Markiewicz w rozmowie z Onetem. To nie tylko naruszenie mojego prawa do prywatności, ale też moich dóbr osobistych. A zaskoczenie było zwyczajne, ludzkie i naiwne, dotyczące tego, jak daleko mogą posunąć się urzędnicy państwowi, którzy obrali sobie kogoś za cel - podkreśla.
Emilia i Piebiak nie ograniczali się jednak tylko do działań wobec Markiewicza. Jak pisze Onet, w kwietniu 2018 roku zainteresowali TVP problemami sędziego Piotra Gąciarka z poznaną przez niego w internecie partnerką. Może wybuchnie mała afera w programie "Alarm". Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała Emilia.
Program został wyemitowany w maju 2018 roku. Emilia zapytała wówczas Piebiaka, jak mu się podobał. Super, właśnie przesyłam szefowi, by i on się ucieszył - odpisał wiceminister.
Emilia w rozmowie z Onetem przyznała, że "bardzo wstydzi się tego, co robiła i że swoimi działaniami mogła zaszkodzić co najmniej 20 sędziom".
Łukasz Piebiak z kolei przyznał, że zna Emilię, jednak stwierdził, że nie przypomina sobie kontaktów w sprawie Markiewicza. Stwierdził także, że nie będzie się wypowiadał o korespondencji z kobietą.