Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wicepremier Andrzej Lepper powiedział, że przeprasza wszystkie kobiety, które mogły poczuć się dotknięte wypowiedziami zarówno posłanek jak i posłów Samoobrony na temat seksafery. Oświadczył też, że zostaje w rządzie.
Jak powiedział, pierwotnie myślał, że sprawa seksskandalu to przypadek jednej kobiety, ale teraz widzi, że sprawa może mieć szerszy charakter.
Zaapelował też np. do posła Łyżwińskiego o poddanie się badaniom, a do kobiet o to, aby zgłaszały przypadki molestowania, jeśli miały one miejsce w Samoobronie.
Pierwszy apel był trochę spóźniony, bo poseł Łyżwiński już wczoraj zapowiedział, że podda się wszystkim badaniom medycznym. Kobiety o seksie w Samoobronie z kolei zaczęły już mówić.
O samej Anecie Krawczyk Lepper mówił niewiele. Dowiedzieliśmy się tylko, że Aneta Krawczyk często bywała w pokoju Andrzeja Leppera, ale jedynie podczas takich imprez jak imieniny, urodziny czy wigilie i do niczego oczywiście podczas tych wizyt nie doszło. Dzisiaj zabrakło jednak miejsca na pytania od dziennikarzy.
Nawet jeżeli potwierdzi się, że szef Samoobrony uprawiał seks z Anetą Krawczyk - jego odpowiedzialność karna jest mało prawdopodobna. Po pierwsze przygodne kontakty seksualne, nawet te pozamałżeńskie nie są w Polsce karane. Po drugie prokuratorzy musieliby udowodnić, że to Lepper, a nie Łyżwiński wykorzystał podległość służbową, by zmusić kobietę do seksu. Sam fakt, że Lepper był szefem partii, a Aneta Krawczyk radną i pracownicą partii nie wystarczy. Trzeba udowodnić, że to Lepper przymuszał do seksu groźbą utraty pracy, a nie tylko wykorzystał naiwność kobiety.
Może się jednak okazać, że Lepperowi nie pójdzie tak łatwo. Posłuchaj Konrada Rękasa, byłego działacza lubelskiej Samoobrony. Chce on te wszystkie oskarżenia potwierdzić przed sądem: