Kancelaria polskiej głowy państwa ogłosiła przetarg na nową stronę internetową. Strona ma być interaktywna, z blogami, czatem, filmami, zdjęciami, czy komentarzami. Czy podobnie jak amerykański prezydent, Kaczyński będzie pisał bloga? A może co tydzień będzie można zobaczyć jego videoblog?
Strona ma takie możliwości dać. Pytanie tylko, czy polska głowa państwa da się do tego przekonać. Choć współpracownicy marzą o zaprezentowaniu innego wizerunku, to najwięcej zależy od aktualnego humoru prezydenta, a ten jest zmienny. Trudno jednak podejrzewać, że Lech Kaczyński zapragnie wzorem Baracka Obamy skompletować 4 miliony znajomych na Facebooku, którzy będą doradzać mu, czy powinien mieć w pałacu jeszcze jednego kota, czy jeszcze jednego psa.
Trudno również wyobrazić sobie prezydenta skorego do kręcenia półprywatnych filmów ze sobą w roli głównej, wypoczynkowej scenerii Juraty, albo podczas samolotowych narad ze swoimi ministrami.
Na razie nowe internetowe przedsięwzięcie owiane jest wielką tajemnicą, a wszelkie pytania ucinane: Jak tylko będzie, to państwo zobaczą. Ta aura tajemnicy podyktowana jest strachem przed wpadką, czyli zbyt szumnymi zapowiedziami. Może się okazać, że na nowej stronie zamiast Borubara i Pereiry zobaczymy jedynie oficjalne przemówienia z oficjalnych uroczystości.