Piotr Kownacki odszedł z Kancelarii Prezydenta, a Lech Kaczyński od razu nadrabia zaległości, związane z przyjmowaniem listów uwierzytelniających od ambasadorów - pisze "Dziennik". W piątek działalność w Polsce mogli nareszcie rozpocząć przedstawiciele Słowenii, Bangladeszu i Królestwa Jordanii.
Zgodnie z kanonami dyplomacji, ambasador nie może funkcjonować na terenie danego państwa jako pełnoprawny dyplomata, dopóki nie przekaże na ręce króla bądź prezydenta oficjalnego listu polecającego swojego kraju. Skąd więc brała się zwłoka po stronie Lecha Kaczyńskiego?
Prezydent nie ma czasu i trudno uzgodnić wspólny termin z ambasadorami oraz zaniedbania po stronie Kancelarii Prezydenta. Biję się w pierś - mówił w maju ówczesny szef kancelarii Piotr Kownacki.