Są już pierwsze decyzje po tym, jak ujawniono, że w czasie wyboru nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego głosowano na "dwie ręce". Kornel Morawiecki zrzekł się członkostwa w klubie Kukiz'15, a posłanka Małgorzata Zwiercan została wykluczona z klubu. Jak poinformował rzecznik Jakub Kulesza, klub zaapelował do posłanki, by zrzekła się także mandatu poselskiego.
Nie zrezygnuję z mandatu. Nie wiedziałam, że to przestępstwo - tak Małgorzata Zwiercan odpowiedziała dziennikarzowi RMF FM na pytanie, dlaczego oddała głos za Kornela Morawieckiego. Twierdziła, że sama z własnej woli zagłosowała na "dwie ręce", korzystając z karty sąsiada, a nie na prośbę Kornela Morawieckiego. Pan Kornel Morawiecki mnie nie prosił. Nic takiego nie powiedziałam, że prosił - mówiła.
Z kolei Morawiecki na pytanie dziennikarza RMF FM, czy posłanka z własnej woli podczas głosowania w Sejmie nacisnęła za niego przycisk, odpowiedział: No tak, pewnie tak. A jak nie.
Wcześniej jednak oboje przyznawali, że głosowanie na "dwie ręce" odbyło się za przyzwoleniem Morawieckiego. Małgorzata Zwiercan, zaczepiona na sejmowym korytarzu przez dziennikarza Faktów TVN, potwierdziła: Kornel się źle poczuł, rozmawialiśmy o tym wcześniej i tak się stało. W podobnym tonie wypowiadał się także sam Morawicki. Poprosiłem panią poseł, że muszę wyjść i by zagłosowała za mnie - potwierdził. I dodał: Uważam, że nic specjalnego się nie stało, większość sejmowa zagłosowała. Uważam, że jeżeli upoważniam kogoś do głosowania, to jest w porządku. W sensie moralnym.
Niewykluczone więc, że na posiedzeniu klubu Kukiz’15 zapadły decyzje, by chronić legendę podziemia Kornela Morawieckiego i inaczej przedstawiać całą sytuację. Winę ma wziąć na siebie Małgorzata Zwiercan, mało znana posłanka.
Zwiercan od samego początku nie kryła, że głosowała na "dwie ręce". Potwierdziła to m.in. w rozmowie z Agnieszką Pomaską. Posłanka PO umieściła na Twitterze film: