Jak zneutralizować listę lektur Romana Giertycha i Ryszarda Legutki? Nie uwzględniać kontrowersyjnych książek na ogólnopolskich egzaminach szkolnych. Na taki pomysł wpadli nauczyciele, literaturoznawcy oraz Polska Izba Książki. Swą propozycję przedstawili Ministerstwu Edukacji - ujawnia dziennik "Polska".
Oznacza to, że poloniści nie będą musieli się kurczowo trzymać przeładowanej i opracowanej w pośpiechu listy lektur. A ich uczniowie nie poniosą za to konsekwencji, np. na maturze.
W wakacje dwaj byli ministrowie oświaty podrzucili nauczycielom kukułcze jajo: kompletnie zmieniony spis lektur. Teraz poloniści mają z lekturami coraz więcej kłopotów. Po pierwsze: jest ich zbyt wiele, brakuje czasu, by wszystkie omówić z uczniami. Po drugie: naukowcy alarmują, że spis jest zideologizowany, pojawiły się w nim książki słabe literacko albo niedostosowane do wieku uczniów. I po trzecie: część nowych lektur jest nieosiągalna, bo wydawcy nie wznawiali ich od lat - wylicza "Polska".
Do Ministerstwa Edukacji trafił już gruby plik recenzji lektur, sporządzonych przez wybitnych filologów i badaczy literatury.