Zwolnienia pracowników i plajty – taka ponura perspektywa stoi przed wieloma firmami, którym byt zapewniały kontrakty z wojskiem. Kłopoty budżetowe ministerstwa obrony mogą zastopować nowe kontrakty dla przemysłu zbrojeniowego. W czwartek tą sprawą zajmie się specjalny zespół złożony z przedstawicieli związków zawodowych, rządu i pracodawców.
Jednym z takich zakładów jest warszawski Radwar, produkujący aparaturę dla wojska. Przyszłość zakładu zależy od tego, czy firma dostanie nowe kontrakty. Kilka nowych umów było już wynegocjowanych w grudniu, ale w styczniu Ministerstwo Obrony Narodowej wstrzymało ich podpisanie – mówi prezes Radwaru Leszek Pawłowski.
Jeśli będzie wariant najgorszy, czyli MON nie będzie podpisywał nowych umów, a będzie realizował tylko te umowy, które zostały zawarte, to mogą być problemy. Dość znaczący koszt to są oczywiście wynagrodzenia. Albo więc trzeba będzie zmniejszyć wynagrodzenia, albo jakieś osoby będą musiały odejść.
To najgorszy scenariusz, którego zarząd firmy będzie chciał uniknąć. Radwar jest sporym zakładem, który w Warszawie zatrudnia 1200 osób. W gorszej sytuacji są mniejsi dostawcy sprzętu i usług dla wojska.