Generał Czesław Kiszczak, minister spraw wewnętrznych u schyłku PRL, chciał wykupić się listą agentów Służby Bezpieczeństwa. Takie rewelacje ujawnia premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „Wprost”. Kiszczak zaprzecza.

Według premiera, latem 1990 roku, w czasie kampanii prezydenckiej Lecha Wałęsy, generał chciał przekazać Jarosławowi Kaczyńskiemu spis stu najważniejszych współpracowników bezpieki, którzy nigdy nie byli zarejestrowani. W zamian żądał gwarancji bezpieczeństwa - powiedział Kaczyński. Premier twierdzi, że ofertę odrzucił. Dlaczego milczał przez 17 lat? Dlaczego ujawnił to właśnie teraz? Będziemy szukać odpowiedzi na te pytania.

Generał Kiszczak potwierdza, że tzw. niezarejestrowni agenci rzeczywiście istnieli, ale zaprzecza, by posiadał jakąś listę stu tajnych informatorów; twierdzi też, że żadnych propozycji Kaczyńskiemu nie składał. Nigdy bym takiej propozycji Jarosławowi Kaczyńskiemu nie złożył. Na pewno nie prowadziłem takiej rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim - mówi RMF FM gen. Kiszczak. Jak dodaje, takiej oferty nie mógł też złożyć nikt bez jego zgody. Kiszczak nie chciał powiedzieć, czy wiedział, kto był takim niezarejstrowanym agentem.

To jest następne urojenie Kaczyńskich. Oni mają manię, głupoty opowiadają. Nie było takiej możliwości. Nie wierzę, by Kiszczak mógł coś takiego powiedzieć - skomentował były prezydent Lech Wałęsa. Czesław Kiszczak był ministrem spraw wewnętrznych w latach 1983-1990, długoletnim szefem aparatu bezpieczeństwa w okresie dyktatury komunistycznej, m.in. WSW, Zarządu II Sztabu Generalnego WP, czyli wywiadu wojskowego.