Podobnie jak rok temu, także i dziś w Betlejem nie czuć świątecznej atmosfery; bardziej odczuwalne jest napięcie związane z izraelsko-palestyńskim konfliktem. Turystów jest tak mało, że oficer palestyńskiej policji turystycznej nie ma zbyt wiele do roboty.

Funkcjonariusz jest „uzbrojony” w kartkę, na której ma rejestrować turystów. Niestety, gości jest jak na lekarstwo. Dzień przed Bożym Narodzeniem pustkami świeci też Bazylika Narodzenia Pańskiego. Jedynymi osobami, które można zobaczyć są dwaj strażnicy i zakonnik rozwieszający kadzidła.

Burmistrz Betlejem Hanna Nasser nie ma wątpliwości: winnymi takiego stanu rzeczy są izraelskie blokady wokół miasta. Trudno jest wyjechać z miasta, niełatwo też do niego wjechać. Turyści już tu nie przyjeżdżają, a przecież Betlejem żyje z turystyki. Aż 70% całej gospodarki w mieście to właśnie turystyka.

Według niego, bezrobocie w Betlejem sięgnęło 60 procent, a dochód na głowę spadł z 2400 do zaledwie 400 dolarów. Do Betlejem na doroczną pasterkę, także i w tym roku nie pojedzie palestyński przywódca Jaser Arafat. Izrael nie pozwoli mu opuścić jego kwatery w Ramallah.

17:05