Irlandzka decyzja o odrzuceniu traktatu nicejskiego nie powstrzyma rozszerzenia Unii Europejskiej - twierdzi unijny komisarz do spraw rozszerzenia, Guenter Verheugen. To reakcja na wyniki wczorajszego referendum w Irlandii. Według oficjalnych już danych, Irlandczycy w przeprowadzonym wczoraj referendum odrzucili traktat nicejski, dotyczący reformy wspólnoty.

Przeciwko ratyfikacji umowy głosowało prawie 54 procent obywateli, za było 46 procent. Takie wyniki przyniosło przeliczenie głosów w 39 z 41 okręgów wyborczych. Traktat nicejski, podpisany pod koniec ubiegłego roku,

dotyczy reform Unii i jej działalności już po rozszerzeniu Piętnastki o nowe państwa, w tym Polskę. Warunkiem wejścia w życie umowy jest jej jednogłośne przyjęcie we wszystkich państwach Unii, tymczasem Irlandia powiedziała NIE.

Tylko w dwóch okręgach wyborcy zagłosowali za przyjęciem traktatu. Choć oficjalnie nie podano jeszcze żadnych danych dotyczących frekwencji, wiadomo, że była bardzo niska. Media szacują, że głosowało zaledwie około 30 procent z prawie trzech milionów uprawnionych. Według przedstawiciela irlandzkiego rządu, przy frekwencji poniżej 35 procent, obóz "tak" może przegrać. "Byłoby bardzo źle, gdyby wieści z Irlandii potwierdziły się - powiedział węgierski minister spraw zagranicznych, Janosz Martonyi. Odrzucenie traktatu może popsuć atmosferę rozmów na temat członkostwa państw Europy Środkowej i Wschodniej - obawia się szef MSZ Węgier. Odrzucenie go może opóźnić poszerzenie Unii. O zaskakujących wynikach irlandzkiego referendum opowiada nasz londyński korespondent, Bogdan Frymorgen:

Irlandia jest jedynym krajem UE, w którym przyjęcie traktatu z Nicei wymaga ogólnokrajowego referendum. Pozostałe kraje Piętnastki uznały, że materia traktatu nie wymaga takiej procedury. W przeszłości mieszkańcy Irlandii udzielali silnego poparcia dla unijnych traktatów. Sondaże przed czwartkowym referendum, mimo spadku euroentuzjazmu, wskazywały jednak na zwycięstwo zwolenników przyjęcia traktatu.

foto EPA

18:40