Amerykańskie wojsko otoczyło biura szyickiego przywódcy Muktady al-Sadara na przedmieściach Bagdadu. Według świadków w pobliżu budynków ustawiono co najmniej dwa czołgi, okolicę patrolują helikoptery, słychać odgłosy strzałów.
W ostatnich dniach amerykańskie wojsko zaostrzyło operacje wobec al-Sadra i jego milicji, próbując stłumić opór sadrystów przed 30 czerwca, kiedy ma dojść do przekazania władzy w ręce Irakijczyków. Przedstawiciele radykała twierdzą, że to Amerykanie powodują zamęt.
To Amerykanie nie chcą z nami negocjować. My opowiadamy się za pokojowym rozwiązaniem i zaprzestaniem rozlewu krwi, za to co dzień mamy do czynienia z aktami przemocy ze strony Amerykanów. Zapewniamy, że będziemy bronić siebie i naszych świętych miejsc - mówi rzecznik al-Sadra.
Dzisiaj bojówki al-Sadra zaatakowały brytyjskich żołnierzy w Basrze na południu Iraku i próbowały szturmować siedzibę lokalnego gubernatora. Ulicami miasta przeszły setki zwolenników radykała strzelając do brytyjskich patroli i prowokując zamieszki. W kwaterę główną wojsk koalicyjnych trafiła rakieta, co najmniej jedna osoba została ranna.