Co najmniej 4 osoby zginęły, a 25 zostało rannych w eksplozji bomby na targowisku w Kirkuku. W Bagdadzie bojówkarze zabili Rosjanina, a dwóch innych uprowadzili. W Kufie, w polskiej strefie stabilizacyjnej, zginęło 13 sadrystów.

Krwawo zaczął się dzień w Iraku. W eksplozji bomby w Kirkuku na północy kraju zginęły co najmniej 4 osoby, a 23 odniosły obrażenia. Ładunek wybuchowy został podłożony na pełnym ludzi rynku w kurdyjskiej dzielnicy miasta.

W Bagdadzie nieznani sprawcy napadli na Rosjan, pracujących dla firmy zajmującej się odbudową sieci energetycznej. Zginął jeden Rosjanin, a dwaj inni zostali uprowadzeni. Ich samochód zaatakowano, gdy wracali z odbudowywanej elektrowni w miejscowości Musajeb, 50 km na południe od Bagdadu.

W pobliżu Kufy, w polskiej strefie stabilizacyjnej, w nocnym ataku Amerykanów na siedzibę Armii Mahdiego zginęło 13 Irakijczyków. W Samawie w południowym Iraku bojówkarze obrzucili granatami patrol Holendrów. Nie żyje jeden z żołnierzy. To pierwszy Holender, który zginął w Iraku.

Iraccy ekstremiści zaatakowali też cywilny konwój, zmierzający z Jordanii do Bagdadu. Zniszczona została większość pojazdów, a "wielu ludzi" uznano za zaginionych. Konwój należał do podwykonawcy amerykańskiego koncernu Kellogg, Brown&Root, zaopatrującego armię amerykańską w Iraku. Rzecznik firmy w Bagdadzie oświadczył jednak, że nic mu nie wiadomo o ataku.