Pozrywane dachy, połamane drzewa i zalane budynki - to efekt burz, jakie przeszły wieczorem i w nocy nad Polską. Tylko w ciągu ostatniej doby strażacy interweniowali aż 950 razy i gasili 72 pożary spowodowane wyładowaniami atmosferycznymi. W Świętokrzyskiem jedna osoba została ranna po tym, jak na samochód spadł konar drzewa, natomiast na Opolszczyźnie gradobicia uszkodziły dachy 10 domów.
Według dyżurnego Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Opolu Jana Wyciślika, w wieczornych burzach najbardziej ucierpiały okolice Ozimka i Olesna. W akcji usuwania skutków nawałnicy uczestniczyło ponad 100 strażaków i 25 wozów bojowych. Prace zabezpieczające przez zalaniem budynków trwały do 5 rano - powiedział Wyciślik. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego (WCZK) w Opolu przekazało plandeki do zabezpieczenia zniszczonych budynków.
W nocy pogoda dała się we znaki także mieszkańcom Podlasia. Jak informuje reporter RMF FM Andrzej Piedziewicz, dwie osoby zostały ranne, a od pioruna zapaliło się kilka budynków.
Świętokrzyscy strażacy prawie 30 razy usuwali połamane konary z dróg, kilkanaście razy pompowali wodę z piwnic po burzach, jakie przeszły nad regionem wczoraj wieczorem i w nocy. W miejscowości Pokrzywianka konar drzewa uderzył w samochód. Jedna osoba podróżująca autem została poszkodowana.
W Piotrkowicach w powiecie jędrzejowskim wichura częściowo zerwała dach z dwóch budynków mieszkalnych i ze stodoły. Burze wywołały też cztery pożary. Meteorolodzy ostrzegają, że do niedzieli włącznie na terenie województwa świętokrzyskiego występować będą upały, a temperatura maksymalna może sięgać 30-34 stopni.
Na Śląsku strażacy interweniowali 500 razy. Po nawałnicach w wielu częściach regionu nie ma prądu. Najgorsza sytuacja panuje w powiatach kłobuckim i lublinieckim. W Dąbrowie Górniczej i Częstochowie energia elektryczna nie dociera do około 13,5 tys. gospodarstw domowych.
Po wczorajszej gwałtownej burzy woda zalała izby przyjęć szpitali w Bytomiu i Gliwicach. Oprócz tego od uderzeń piorunów doszło tam do 5 pożarów domów jednorodzinnych. Grad dał się natomiast we znaki mieszkańcom powiatu bielskiego i wodzisławskiego. Uszkodził kilkadziesiąt dachów. Strażacy przez całą noc usuwali też powalone drzewa. Jedno w miejscowości Lisów koło Lublińca przewróciło się na samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Po utrzymujących się od ponad doby opadach deszczu wzrósł poziom wód w dolnośląskich rzekach. Stany alarmowe zostały przekroczone w dwóch miejscach, zaś ostrzegawcze w pięciu. W powiecie kłodzkim wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe.
Jak poinformował dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu, stany alarmowe przekroczyła Bystrzyca Dusznicka oraz Ślęza, zaś ostrzegawcze m.in. Nysa Kłodzka. Od wczorajszego popołudnia w powiecie kłodzkim obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe.
W zawiązku z intensywnymi opadami deszczu w ciągu ostatniej doby strażacy w regionie interweniowali ponad 100 razy. Najtrudniejsza sytuacja była w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie woda z pól i małych cieków podtopiła kilkadziesiąt gospodarstw mieszkalnych oraz lokalne drogi.
Strażacy pracowali przede wszystkim przy zabezpieczeniu domów przed podtopieniami i udrażnianiu cieków wodnych. Dziś będą kontynuowane prace przy wypompowywaniu wody z piwnic i podwórek - powiedział dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Dzisiaj na Dolnym Śląsku mogą jeszcze wystąpić przelotne opady deszczu. Rano Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu odwołało wydane wczoraj ostrzeżenie przez intensywnymi burzami.
Jeśli nad Twoim regionem przechodzi właśnie burza, zrób zdjęcia lub film i prześlij nam na Gorącą Linię RMF FM!