Prezydent Eduard Szewardnadze ogłosił w Gruzji stan wyjątkowy po tym, jak opozycja zajęła parlament. To próba zamachu stanu i próba obalenia prezydenta. Nie mogę zrobić tego w żaden inny sposób - ogłaszam stan wyjątkowy" - powiedział prezydent.

Opozycja zaczęła już świętować zwycięstwo aksamitnej rewolucji i to nie tylko w parlamencie, ale także na placu przed budynkiem. Panuje tam atmosfera fiesty, ludzie palą plakaty i flagi partii prorządowych. Policja nie interweniuje a wręcz przeciwnie dostała rozkaz ewakuacji z okolicy.

Na razie jednak opozycja nie zwyciężyła. Szewardnadze, który został wyprowadzony z parlamentu przez ochronę zapowiedział, że odejdzie ze stanowiska tylko zgodnie z konstytucją a nie pod naciskiem ulicy. Na razie żadnej ze stron - ani prezydentowi, ani opozycji - nie udało się w sposób wyraźny przechylić szali sukcesu na swoją stronę.

Tymczasowo władza prezydencka przeszła w ręce jednej z przywódczyń ruchu - Niny Burdżanadze - ogłosił Saakaszwili. Zadeklarował on jednak, że gwarantuje prezydentowi Eduardowi Szewardnadze nietykalność i wezwał go do dymisji. Powiedział też, że Szewardnadze mógłby pozostać na stanowisku, jeśli rozpisze przedterminowe wybory.

Jak poinformowały agencje - kilka tysięcy opozycjonistów otoczyło kancelarię prezydenta. Część z nich przedarła się przez kordon policyjny i wdarła do budynku. Wiadomo jednak, że nie ma w nim Szewardnadze.

W budynku parlamentu w Tbilisi miało odbyć się dziś inauguracyjne posiedzenie parlamentu wybranego podczas listopadowych wyborów. Zdaniem opozycji - wybory zostały sfałszowane i tylko dlatego najwięcej miejsc zdobyła partia prezydenta Eduarda Szewardnadze.

Gruzińska opozycja od trzech tygodni domagała się ustąpienia prezydenta. Tuż przed rozpoczęciem wiecu, na który przyszło według organizatorów - 30 tys. osób, a według policji 8 tys. - przywódca gruzińskiej opozycji, Michaił Saakaszwili zapowiedział, że jeśli w ciągu 45 minut Eduard Szewardnadze nie uzna porażki wyborczej, pójdziemy go szukać.

Chwilę później manifestujący rozpoczęli szturm na kancelarię prezydenta. Policja użyła przeciwko nim gazu łzawiącego.

W wyborach, które odbyły się 2 listopada, oficjalnie wygrał prorządowy blok Za Nową Gruzję i popierający go Związek Demokratycznego Odrodzenia Gruzji.

Zobacz również:

Sytuacja w Gruzji wywołuje coraz większe zaniepokojenie na świecie. Wczoraj Stany Zjednoczone zaapelowały, by w związku z oskarżeniami o fałszerstwa i manipulacje podczas obliczania głosów w wyborach parlamentarnych w Gruzji przeprowadzić tam niezależne dochodzenie.

19:05