Brytyjski rząd zareagował w piątek ze złością na nazwanie Gibraltaru "kolonią brytyjskiej Korony" w oficjalnym dokumencie Unii Europejskiej, podkreślając, że "jest kompletnie nieakceptowalne, aby określać Gibraltar w ten sposób".
Spór dotyczy projektu regulacji imigracyjnych, pozwalających Brytyjczykom na bezwizowy wjazd do państw Wspólnoty na okres do 90 dni nawet po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jak zaznaczono, propozycja zakłada, że takie przepisy będą obowiązywały nawet w razie brexitu bez porozumienia.
W fragmencie dotyczącym Gibraltaru określono to terytorium "kolonią brytyjskiej Korony" i zamieszczono przypis dotyczący sporu Hiszpanii z Wielką Brytanią o zwierzchnictwo nad nim.
Rzecznik premier Theresy May odniósł się w piątek do tego zwrotu, mówiąc że "Gibraltar nie jest kolonią i jest kompletnie nieakceptowalne, aby określać Gibraltar w ten sposób". Jak wyjaśnił, terytorium to "jest częścią brytyjskiej rodziny i ma dojrzałą, nowoczesną relację konstytucyjną z Wielką Brytanią".
Jednocześnie podkreślił, że "to się nie zmieni w związku z naszym wyjściem z Unii Europejskiej" i wezwał "wszystkie strony do uszanowania demokratycznej woli mieszkańców Gibraltaru, aby być Brytyjczykami".
Gibraltar pozostaje brytyjskim terytorium zamorskim od podpisania traktatu w Utrechcie w 1713 roku. W referendum z 2002 roku ponad 99 proc. wyborców zagłosowało za utrzymaniem brytyjskiej zwierzchności nad terytorium.
Hiszpański rząd nie ustaje jednak w roszczeniach dotyczących Gibraltaru, wielokrotnie poruszając tę kwestię w toku negocjacji w sprawie warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W referendum w sprawie brexitu z 2016 roku 96 proc. wyborców na półwyspie zagłosowało za pozostaniem we Wspólnocie.