44-letni funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej, który życzył śmierci przewodniczącej Nowoczesnej Katarzynie Lubnauer, usłyszał dziś dwa zarzuty – informuje Onet. Włodzimierz D. odpowie za kierowanie gróźb pozbawienia życia pod adresem Katarzyny Lubnauer oraz znieważenia jej treścią korespondencji mailowej. Grozi mu do dwóch lat więzienia. Mężczyzna został też zwolniony ze służby.
Prokurator przedstawił Włodzimierzowi D. zarzuty kierowania gróźb pozbawienia życia pod adresem Katarzyny Lubnauer oraz znieważenia pokrzywdzonej treścią korespondencji mailowej - poinformowała Onet prok. Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, złożył obszerne wyjaśnienia, w których wyraził skruchę i przeprosił za swoje zachowanie. Stwierdził też, że jego zamiarem nie było uczynienie krzywdy komukolwiek i żałuje swego postępowania.
Prokurator zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji, z obowiązkiem stawiennictwa pięć razy w tygodniu w komisariacie policji, połączony z zakazem wszelkich kontaktów z pokrzywdzoną i zbliżaniem się do niej na odległość mniejszą niż 100 metrów. Tytułem środka zapobiegawczego prokurator zawiesił podejrzanego w wykonywanych obowiązkach służbowych funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej - informuje Mirosława Chyr.
Mężczyzna został też zwolniony ze służby w Straży Marszałkowskiej. Decyzję personalną w tej sprawie podpisała szefowa Kancelarii Sejmu - poinformowało Centrum Informacyjne Sejmu.
"Jednocześnie, w związku z zaistniałą sytuacją, Marszałek Sejmu Elżbieta Witek poleciła Komendantowi Straży Marszałkowskiej ponowne skierowanie - w trybie pilnym - podległych mu funkcjonariuszy na kompleksowe badania, niezbędne do ustalenia zdolności do pełnienia służby, zgodnie z art. 27 pkt 1 ustawy o Straży Marszałkowskiej oraz przepisami ustawy z 28 listopada 2014 r. o komisjach lekarskich podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych" - poinformowało CIS.
W poniedziałek Katarzyna Lubnauer opisała historię gróźb kierowanych pod jej adresem w mediach społecznościowych. "Wczoraj w czasie programu Kawa na Ławę na adres kontakt24@tvn.pl został przesłany mail z pogróżkami w moja stronę: "Lubnauer ty k....o szmato dziwko suko trzeba cie zabić jak tego złodzieja adamowicza." Pisownia oryginalna poza kropkami. Dziękuje TVN za zgłoszenie sprawy na Policję. Wczoraj dopełniłam po telefonie z Policji formalności, w nocy ostrzegli mnie, że sprawca jest w mojej okolicy, żebym nie wychodziła. Rano okazało się, że sprawca został w nocy ujęty" - podała posłanka.
Dziś w Porannej rozmowie w RMF FM Lubnauer zaznaczyła, że nie zamierzała sprawy początkowo upubliczniać. Ale w momencie, w którym okazało się rano, że człowieka złapali, uznałam, że powiedzenie o tym jest dobrą okazją do tego, żeby ostrzec wszystkich, że takie rzeczy nie są bezkarne - powiedziała Lubnauer w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
Wczoraj spotkał się ze mną komendant i zastępca Straży Marszałkowskiej, żeby wyrazić słowa ubolewania, że tak się zdarzyło. Jest coś w tym, że w sytuacji, w której mamy cały Sejm okrążony jak forteca i wydaje się, że powinniśmy być szczególnie bezpieczni okazuje się, że zagrożenie jest gdzieś w środku - dodała.
Przewodnicząca Nowoczesnej dodała, że na adres TVN24 przesłano dwa maile. To nie było tak, że ktoś pod wpływem chwili napisał jednego, tylko napisał jednego, potem doszedł do wniosku, że tamten był niewystarczająco mocny, w związku z tym przesłał po chwili jeszcze kolejnego mejla z tego samego adresu - powiedziała.
Centrum Informacyjne Sejmu podało, że w poniedziałek został zatrzymany przez policję funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej w związku z zawiadomieniem dotyczącym kierowania gróźb karalnych pod adresem jednej z osób publicznych. Funkcjonariusz miał 19-letni staż. "Do dotychczasowego przebiegu jego kilkunastoletniej służby nie było żadnych zastrzeżeń" - zaznaczono w komunikacie CIS.