Sztygar zmianowy z firmy Mard, która wywoziła sprzęt górniczy z likwidowanego chodnika, jest dziewiątym podejrzanym w śledztwie po katastrofie w kopalni "Halemba".
Przypuszcza się, że Bogdan M. naraził życie górników poprzez nieprzestrzeganie przepisów bezpieczeństwa. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Jak twierdzą śledczy, 51-letni mężczyzna wiedział o przekroczonych stężeniach metanu. Mimo odcięcia prądu przez aparaturę kontrolującą stężenie niebezpiecznych gazów, nie wyprowadził górników z zagrożonego rejonu. Mężczyzna odszedł z firmy kilka miesięcy temu, zaś po wtorkowym przesłuchaniu został zwolniony.
Z raportu przedstawionego w czerwcu przez ekspertów wynika, że do tragedii przyczyniły się liczne naruszenia przepisów; roboty były źle nadzorowane i zorganizowane, urządzenia pracujące przy likwidacji ściany wydobywczej nie spełniały dopuszczalnych norm, transport podziemny był źle zorganizowany, a sam chodnik był nieprawidłowo przewietrzany.
Prokurator nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Śledztwo powinno zakończyć się jeszcze w tym roku. Do tej pory za nieprawidłowości w kopalni odpowiada 19 osób. W listopadzie wybuch metanu i pyłu węglowego zabił w Halembie 23 osoby.