Zrywanie umów z przychodniami w połowie roku jest niezgodne z prawem - piszą w liście do ministra zdrowia dolnośląscy lekarze. Żądają kontroli we wrocławskim oddziale NFZ. Wypowiedział on umowy wszystkim przychodniom specjalistycznym w regionie. To 2600 gabinetów. Kontrakty będą ważne tylko do końca sierpnia.
Wypowiedzenie umów dolnośląskim specjalistom było w świetle prawa niedopuszczalne - to opinia prof. Zdzisława Kubota, eksperta w dziedzinie ochrony zdrowia. Dyrektor oddziału wojewódzkiego NFZ, mając prawo uznaniowego wypowiedzenia umowy za 3-miesięcznym okresem wypowiedzenia, mógłby zagrozić egzystencji każdego świadczeniodawcy zarówno publicznego, jak i niepublicznego - pisze w uzasadnieniu swojej opinii profesor Kubot. Poza ekonomiczną sytuacją danego świadczeniodawcy miałoby to negatywne znaczenie dla pacjentów korzystających ze świadczeń opieki zdrowotnej zakontraktowanych przez danego świadczeniodawcę - dodaje.
Zdaniem profesora Kubota, Zarządzenie Nr 80/2008/DSOZ Prezesa NFZ z 14 października 2008 r. w zakresie Załącznika nr 2, zawierającego postanowienie: "Każda ze stron może rozwiązać umowę za 3-miesięcznym okresem wypowiedzenia", powinno zostać poddane kontroli Ministra Zdrowia pod względem legalności.
W tej chwili na Dolnym Śląsku wizyty u specjalisty umówione na wrzesień i kolejne miesiące są zagrożone, bo nie wiadomo, czy placówka, w której pacjent czeka na wizytę, dostanie kontrakt na leczenie po sierpniu. To zaburza - według protestujących lekarzy - ciągłość leczenia. NFZ z kolei twierdzi, że zdecydował się zerwać umowy po licznych skargach pacjentów na jakość usług w przychodniach. Wbrew deklaracjom, w placówkach brakowało i sprzętu, i lekarzy.
Zdaniem Jacka Krajewskiego, prezesa Federacji Porozumienie Zielonogórskie, działania dolnośląskiego NFZ zagrażają pacjentom, którzy od 1 września mogą stracić możliwość leczenia specjalistycznego w swoich przychodniach. Zmiany w organizacji opieki zdrowotnej powinny zmierzać w kierunku trwałości umów, a nie swobody ich wypowiadania - wyjaśnia Krajewski. I dlatego dolnośląscy lekarze żądają interwencji ministra zdrowia w dolnośląskim oddziale Funduszu.