W końcu rusza kontrola stacji dializ na Mazowszu. To efekt protestów pacjentów z Mińska Mazowieckiego i interwencji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego w Narodowym Funduszu Zdrowia. Chorzy z Mińska domagali się otwarcia stacji dializ w swoim mieście. Skarżyli się, że dojazd do placówek w innych powiatach zabiera nawet 3 godziny, zamiast zalecanej jednej.
Wyniki kontroli stacji dializ na Mazowszu będą znane nie wcześniej niż za miesiąc. Narodowy Fundusz Zdrowia nie działa ekspresowo, bo jak tłumaczą urzędnicy, jest zaledwie kilkunastu kontrolerów, a na Mazowszu jest 5 milionów ubezpieczonych. Mimo to pacjenci z Mińska mogą liczyć na sprawdzenie, dlaczego dowóz do stacji dializ trwa więcej, niż powinien.
Sprawdzimy, czy czasem nie jest tak, że w stacjach dializ nie jest za mało samochodów, a pacjenci są zbierani z okolic i to wydłuża podróż. Sprawdzimy plan transportowy stacji dializ, gdzie i w jakim terminie dowożą chorych. Jeśli są samochody, to nie powinno być problemów - mówi rzeczniczka mazowieckiego oddziału NFZ Wanda Pawłowicz.
Dodaje, że do najbliższych stacji dializ w Garwolinie, Otwocku i Siedlcach pacjenci z Mińska mają nie więcej niż 30 kilometrów. I to powinno zapewniać dojazd we właściwym czasie.
Kilka tygodni temu pacjenci z chorymi nerkami oraz ich rodziny apelowali do NFZ o uruchomienie stacji dializ w ich mieście. Nie urządzajcie nam "ścieżki zdrowia" - mówili. Fundusz nie ogłosił konkursu na stację dializ w Mińsku Mazowieckim, mimo że to drugi co do liczebności powiat bez takiej placówki w Polsce. Zdaniem pacjentów decyzja NFZ oznacza "wędrówki" po zdrowie dla 50-60 osób. Narodowy Fundusz Zdrowia twierdzi, że dializowanych w Mińsku jest dwa razy mniej.
Chorzy trzy razy w tygodniu zamiast pójść na dializy, muszą jeździć do Otwocka, Garwolina, Warszawy albo nawet Siedlec. Zdaniem chorych i ich rodzin to wielokrotnie wydłuża czasu dotarcia na dializy. Jak pisali do NFZ: "z godziny, która jest zalecana przez lekarzy, robią się nawet 3 godziny".
Mój tata około 4 godzin jeździ do Otwocka. Wyrusza o 5 rano i wraca po 14. Sama dializa trwa 4,5 godziny - pani Dorota, córka jednego z chorych dodaje, że chorzy jeżdżą na dializy na 3 zmiany. Jeśli wypadnie im dializa w godzinach 17-23, często wracają do domu po pierwszej w nocy. A chory po dializie wymaga odpoczynku. To jest przetoczenie do sztucznej nerki całej krwi - mówi pani Dorota.
Chorzy nie rozumieją postępowania NFZ-etu, bo mówią, nie chodzi przecież o żadne oszczędności. NFZ nie płaci przecież za utrzymanie kolejnej stacji dializ, tylko za każdą wykonaną dializę. Od uruchomienia nowej stacji chorych przecież nie przybędzie i nie ubędzie pieniędzy w kasie Funduszu - napisali w liście do dyrektor mazowieckiego oddziału NFZ.
Zdaniem urzędników NFZ na mapie Mazowsza nie ma białych plam, jeśli chodzi o dializoterapię. Jest 36 stacji dializ, które i tak nie wykonują kontraktu w pełni. Mamy niewykonania na poziomie 15 procent. Po drugie - zdaniem Mirosława Jeleniewskiego dyrektora NFZ ds. medycznych - chorzy nigdzie na Mazowszu nie mają więcej niż 30 km do stacji dializ. Przypomina również, że w cenie jednej dializoterapii jest ujęty transport chorych.
Jedna dializa jest wyceniona jest na 414 złotych i w tej cenie ujęty jest koszt dowozu pacjenta do stacji dializ. Zarówno z domu do stacji, jaki i z powrotem. Jak szybko pacjent powinien dotrzeć na dializę? Transport pacjenta do stacji dializ i z powrotem do domu łącznie nie powinien trwać więcej niż 3 godziny. Łącznie - mówi dyrektor Jeleniewski. Na pytanie o chorych z Mińska odpowiada: To ewidentnie nieprawidłowość, sprawdzimy to.