Zanosi się na nikłą frekwencję w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Powody do zmartwień mają jednak przede wszystkim eurosceptycy, bowiem bardziej zmobilizowani są euroentuzjaści. Tym samym zyskują Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej - zauważa "Gazeta Wyborcza", prezentując wyniki sondażu CBOS.
W marcu CBOS sprawdził preferencje partyjne w wyborach do Sejmu i - równolegle - w wyborach europejskich. Przewaga PO nad PiS w wyborach do Sejmu to 50 do 24 procent. W wyborach europejskich jest jeszcze większa - 51 do 22 procent. Dlaczego? Bo to zwolennicy Wspólnoty, których więcej jest wśród sympatyków PO niż PiS, dwukrotnie częściej niż eurosceptycy deklarują udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Głosowanie w eurowyborach zapowiadają - i to kolejna dobra wiadomość dla PO - przede wszystkim ludzie z wyższym wykształceniem, mieszkańcy dużych miast, zamożni. Frekwencja będzie jednak zapewne bardzo niska. W sumie tylko 39 procent Polaków ma zamiar wziąć udział w głosowaniu. W przypadku wyborów krajowych jest to 54 procent.
Kluczowa staje się więc mobilizacja wyborców. Na razie w najlepszej sytuacji są PO i SLD, bowiem aż 70 procent ich zwolenników zapowiada udział w eurowyborach. W przypadku PiS i PSL to 61 procent.