Nawet sto tysięcy ludzi ma dzisiaj wziąć udział w manifestacji, potępiającej terroryzm i wyrażającej poparcie dla prezydenta Rosji Władimira Putina, jaka przejdzie ulicami Moskwy - przewiduje rosyjska państwowa telewizja.
Wtorek jest drugim dniem żałoby narodowej w Rosji, po tragedii w Biesłanie. W starciu między terrorystami, okupującymi szkołę i rosyjskimi siłami bezpieczeństwa zginęło 335 osób, w większości dzieci. W telewizyjnych reklamówkach, zachęcających do pójścia na demonstrację, uczestniczyły gwiazdy rosyjskiej kultury i sportu.
Rosjanie oskarżają o zamach w Biesłanie czeczeńskich separatystów, ci jednak zdecydowanie zaprzeczają. Ich lider Asłan Maschadow potępił zamach, a jego rzecznik nazwał ten akt terroru "nieludzkim". Separatyści oskarżyli rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa o prowokację. Według nich, jeden z zabitych uczestników szturmu, 31-letni Chan-Paszy vel Chanpasza Kułajew, którego rosyjski dziennik "Gazieta" zidentyfikował jako ochroniarza czeczeńskiego komendanta Szamila Basajewa, naprawdę od trzech lat był w rękach Rosjan.