Prokuratorzy chcą sięgnąć do gdańskiej przeszłości zatrzymanych wczoraj urzędników – dowiaduje się nieoficjalnie RMF FM. Co łączy Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego, Jaromira Netzla, oraz poszukiwanego przez ABW Ryszarda Krauze?
Co spowodowało, że jednego dnia prokuratorzy zdecydowali się zatrzymać właśnie te niezwykle wpływowe w Polsce osoby? Zarzuty oficjalnie stawiane przez prokuraturę mówią o utrudnianiu śledztw w sprawie afery gruntowej. Czy jednak to prawdziwy cel śledczych?
Według wiedzy reportera RMF FM Romana Osicy może tu chodzić o afery o wiele starsze niż sprawa niż afera gruntowa, sięgające czasów, kiedy zatrzymane osoby stanowiły establishment. Wszyscy, łącznie z poszukiwanym Krauzem pochodzą z Gdańska. Co ciekawe, wszyscy byli protegowanymi i wychwalanymi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To właśnie on wprowadził te osoby do polityki i stawał za nimi murem.
Co więc się stało, że nagle zmieniono front? Czy działał jakiś układ z prezydentem, który niedawno został zerwany? Jakie interesy mogły łączyć te osoby, gwarantując im do tej pory nietykalność, a teraz areszt? Pytań jest mnóstwo. Odpowiedzi pewnie poznamy za jakiś czas, gdy skończą się czynności w prokuraturze, a rzeczone osoby wyjdą na wolność.
Jedno jest pewne, zareagować powinna osoba, która wprowadziła Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla na szczyty, czyli prezydent, a ten podejrzanie milczy w tej sprawie.
Co ciekawe, do trójmiejskich wątków z życiorysu Janusza Kaczmarka, sięga życzliwy władzy „Nasz Dziennik”. Twierdzi, że były minister blokował zatrzymanie barona SLD Jerzego Jędykiewicza, zamieszanego w aferę „Stella Maris”. Czy był to rewanż za poparcie przez Jędykiewicza nominacji Kaczmarka na stanowisko szefa Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku? – pyta gazeta.