Nad wyjaśnieniem sprawy czwartkowego wybuchu bomby domowej roboty na przystanku w centrum Wrocławia pracują - oprócz policji - funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak do tej pory wciąż jedyny trop śledczych to mężczyzna ubrany w czarną bluzę dresową i czarne dresowe spodnie, którego uchwycił monitoring na dworcu kolejowym w mieście.
Śledczy chcą dotrzeć do świadków czwartkowego wybuchu lub osób, które mogą mieć informacje w tej sprawie. Jedną z nich ma być mężczyzna ze zdjęcia, choć niewykluczone, że jest on bezpośrednio związany z wybuchem.
Policja szuka przede wszystkim świadków, którzy w dzień zdarzenia przed godziną 14 podróżowali autobusem linii 145 na trasie Tarnogaj-Sępolno lub były na przystankach wzdłuż tej linii.
Wczorajszy, na szczęście fałszywy alarm bombowy w centrum Wrocławia pokazał, że mieszkańcy rozumieją powagę sytuacji. Służby zapewniają, że każdy podejrzany pakunek będzie dokładnie sprawdzany. Na początku tygodnia o stanie bezpieczeństwa w mieście mają rozmawiać urzędnicy wrocławskiego magistratu.
Przypomnijmy - do eksplozji doszło na przystanku autobusowym w pobliżu skrzyżowania ulic Dworcowej i Kościuszki. W pojemniku o pojemności około 3 litrów były saletra, gwoździe i śruby.
(abs)