Nowe informacje w sprawie bomby we wrocławskim autobusie. Jak dowiedzieli się reporterzy RMF FM, ładunek był wyposażony w zapalnik czasowy. Prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie – dotyczy ono usiłowania zabójstwa wielu osób.
Policja zabezpieczyła nagrania z monitoringu w autobusie i wytypowała już podejrzanego. Na razie nie upubliczniono jego wizerunku. Według nieoficjalnych informacji naszego reportera poszukiwany ma około 180 centymetrów wzrostu. Ubrany był w czarną bluzę z kapturem i białym emblematem.
Do eksplozji doszło w czwartek we Wrocławiu na przystanku autobusowym w pobliżu skrzyżowania ulic Dworcowej i Kościuszki. Niegroźnie ranna została jedna osoba.
Jak powiedział PAP rzecznik Komendy Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Giesla, kierowca autobusy linii 145 zauważył w autobusie podejrzany pakunek i wyniósł go z autobusu. Pojemnik o pojemności około trzech litrów eksplodował na przystanku, kierowcy nic się nie stało - relacjonował.
Zawartość pojemnika będą badać pirotechnicy. Według najnowszych informacji były w nim saletra, gwoździe i śruby. To domowej roboty bomba - przyznają nieoficjalnie policjanci. Gdyby ten ładunek wybuchł w autobusie, który był pełen pasażerów, byłoby wiele osób rannych.
(mn)