Jedna osoba została zatrzymana w związku z wtorkowym atakiem z użyciem kwasu w Kaliszu. Poszkodowany mężczyzna trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Jedna osoba została zatrzymana w związku z wtorkowym atakiem z użyciem kwasu w Kaliszu. Poszkodowany mężczyzna trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Zdj. ilustracyjne /Jacek Skóra /Archiwum RMF FM

Do ataku doszło we wtorek na ul. Chopina w Kaliszu. Do 49-latka, który wychodził ze swojej firmy, podszedł nieznany mu mężczyzna, który oblał jego i jego samochód jakąś substancją i uciekł.

Poczułem straszny ból i wręcz palenie prawej strony twarzy i ucha, bo w tę okolicę najwięcej dostałem - powiedział poszkodowany w rozmowie z PAP.

Na miejsce wezwano policję, pogotowie oraz straż pożarną. Strażacy potwierdzili, że ciecz, którą został oblany 49-latek, to substancja silnie żrąca o odczynie kwasowym.

Poparzony 49-latek trafił do kaliskiego szpitala. Okazało się, że ma poparzenia twarzy drugiego stopnia. W środę został przetransportowany do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Kaliska policja informuje, że w związku z atakiem w powiecie pleszewskim zatrzymano 61-letniego mężczyznę. Czynności z nim będą prowadzone we czwartek - asp. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowa kaliskiej policji. 

"Czeka mnie wiele operacji twarzy"

Poszkodowany 49-latek w rozmowie z PAP stwierdził, że jego zdaniem zleceniodawcą ataku jest jego szwagier. Mężczyzna twierdzi, że przyczyną napaści miał być konflikt związany z rozwodem jego siostry.

Bardzo jej w tym pomagam, ponieważ związała się z człowiekiem, który jest przemocowy wobec niej i córek. Ma założoną “niebieską kartę", został wyeksmitowany z domu, ale to nie przeszkadza mu w tym, żeby nadal je nękać. Siostra w końcu zmądrzała i wystąpiła do sądu z pozwem rozwodowym. On twierdzi, że to ja jestem przyczyną rozpadu jego małżeństwa i po raz pierwszy zagroził mi w dniu urodzin mojego dwuletniego synka" - ocenił 49-latek. Wiem już, że czeka mnie wiele operacji twarzy, ale ucha mi już chyba nie uratują - powiedział.