Cztery zarzuty, w tym spowodowania wypadku usłyszał jeden z liderów środowisk narodowych, były poseł Artur Zawisza - dowiedział się reporter RMF FM. Polityk pod koniec października ubiegłego roku, kierując samochodem bez uprawnień potrącił w Warszawie rowerzystkę.

Najpoważniejszy zarzut dotyczy spowodowania wypadku 25 października 2019 roku. Taką kwalifikacje przyjęto, bo obrażenia kolana i barku potraconej kobiety były znaczne i spowodowały duży uszczerbek na zdrowiu.

Pozostałe trzy zarzuty obejmują kierowanie samochodem mimo sądowego odebrania prawa jazdy. Przypomnijmy, że polityk stracił dokument za jazdę po pijanemu. Mimo to, w dniu wypadku policjanci dwukrotnie zatrzymali go za kierownicą.

Trzeci z zarzutów dotyczy kierowania pojazdem bez uprawnień rok wcześniej.

Artur Zawisza przyznał się dostawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia, które pokrywają się z zeznaniami świadków i opiniami biegłych. Politykowi grożą trzy lata więzienia.

Feralny piątek Artura Zawiszy

Artur Zawisza został zatrzymany do kontroli w piątek przed 22:00 na ul. Chełmskiej w Warszawie. Policjanci uniemożliwili mu kontynuowanie jazdy bez uprawnień - zabroniono mu prowadzenia auta, a należący do byłego posła mercedes został odholowany na policyjny parking. Nieszczęścia chodzą parami. Odstawiałem samochód do garażu (...) Wczoraj był niefortunny ciąg wydarzeń, którego żałuję - stwierdził polityk w sobotę. Podkreślił, że przestrzegał sądowego zakazu i "nadmiernie pospieszył się korzystając z auta". 

Chodzi o to, że tego samego dnia o godzinie 7:00 Zawisza spowodował wypadek drogowy prowadząc samochód bez prawa jazdy. Na skrzyżowaniu ulic Beethovena i Sobieskiego wymusił pierwszeństwo przejazdu na rowerzystce, poruszającej się ścieżką rowerową. 

Opracowanie: