Ratownicy, od soboty poszukujący pod ziemią trzech górników zaginionych po wstrząsie w kopalni Zofiówka, podczas penetracji wyrobiska odebrali sygnał radiowy, emitowany przez nadajnik umieszczony w lampie któregoś z poszukiwanych górników. Trwa penetrowanie wyrobisk.
Jak wyjaśniał podczas wtorkowej konferencji prasowej w kopalni prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon, sygnał o takiej częstotliwości mogą emitować lampy dwóch z trzech poszukiwanych górników. Sygnał jest zakłócany dużą ilością metalowych urządzeń pod ziemią.
Na podstawie relacji ratowników ustalono, że w rejon, gdzie mogą znajdować się poszkodowani, prawdopodobnie dochodzi powietrze z rurociągu - to dobra wiadomość, pozwalająca sądzić, że zaginieni górnicy mają czym oddychać. Bądźmy dobrej wiary, że ci pracownicy żyją - powiedział wiceprezes JSW Tomasz Śledź.
Prezes Ozon poinformował, że w uszkodzonych po sobotnim wstrząsie wyrobiskach doszło do wypiętrzenia spągu, czyli spodu chodnika, wraz z całym znajdującym się tam sprzętem, m.in. taśmociągami. Obecnie prześwity w wyrobisku mają zaledwie ok. 70 cm - aby pójść dalej, ratownicy muszą wycinać i wyciągać pogięte elementy infrastruktury. Przed wstrząsem wyrobisko miało ponad 4,2 m wysokości i 6,1 m szerokości.
Cały czas trwa również napowietrzanie tego rejonu. Akcja nadal jest prowadzona dwoma chodnikami; w jednym z nich do spenetrowania pozostało ok. 80 m, w drugim ok. 150 m.
W akcji ratowniczej uczestniczy obecnie 15 zastępów ratowniczych, w ciągu całej doby będzie ich 40. Poziom metanu w atmosferze jest obecnie poniżej wybuchowego poziomu 5 proc., tlenu jest ok. 20 proc. Temperatura przekracza 28 stopni Celsjusza.
Do najsilniejszego w blisko 50-letniej historii kopalni Zofiówka wstrząsu górotworu, o sile szacowanej od ok. 3,4 do 3,9 w skali Richtera, doszło w sobotę ok. godz. 11. Pod ziemią pozostało siedmiu górników - w sobotę ratownicy uratowali dwóch, którzy w dobrym stanie są w szpitalu. W niedzielę wydobyto zwłoki dwóch kolejnych - to siódma i ósma w tym roku ofiara górniczej pracy w Polsce.
W poniedziałek prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek powołał specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności wypadku w kopalni Zofiówka, postępowanie powypadkowe prowadzi też Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Śledztwo wszczęła gliwicka prokuratura, która sprawdzi, czy mogło dojść do nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach, a także do nieumyślnego niedopełnienia obowiązków w zakresie bhp.
W akcji ratowniczej w kopalni uczestniczy stale ponad 200 osób. W poniedziałek pod ziemią pracowały w sumie 42 pięcioosobowe zastępy ratownicze - nie tylko z JSW, ale także z Polskiej Grupy Górniczej i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. W poniedziałek kopalnia Zofiówka nie wydobywała węgla, priorytetem było prowadzenie akcji ratowniczej.
(j.)