"Przez wiele lat Prawo i Sprawiedliwość i jego przedstawiciele łamali prawo. Dzisiaj niezawisłe sądy pokazały, że głowa odradzającej się hydry będzie ucięta, a w Polsce nie ma miejsca na to, żeby nawet najbliżsi przedstawiciele władz państwowych łamali prawo" - tak w rozmowie z RMF FM wyrok w sprawie Mariusza Kamińskiego komentuje Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Wyrok w sprawie Mariusza Kamińskiego i CBA pokazuje, jak wiele złego stało się za rządów Prawa i Sprawiedliwości i IV RP, która dzisiaj się odradza - mówi Gawkowski.
Tak naprawdę nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy działania Mariusza Kamińskiego, CBA, Prawa i Sprawiedliwości i Jarosława Kaczyńskiego były prawne czy nieprawne. Potrzebowaliśmy siedmiu, nawet ośmiu lat, żeby polskie państwo stanęło na wysokości zadania, a niezawisłe sądy orzekły, że działania CBA były niezgodne z prawem, a Mariusz Kamiński świadomie łamał prawo. To dla Polski oznacza tylko tyle, że prawo funkcjonuje w tej części dotyczącej chociażby demokratycznego państwa prawa. Jarosław Kaczyński przez wiele lat stał murem za Mariuszem Kamińskim. Dzisiaj, jeżeli rzeczywiście chce bronić Prawa i Sprawiedliwości i swojej formacji, to powinien zawiesić Mariusza Kamińskiego i powiedzieć, że na takie praktyki w PiS-ie, ale również w polskiej polityce, nie ma miejsca - dodaje Gawkowski.
Sąd uznał, że Mariusz Kamiński zaplanował i zorganizował prowokację CBA, zlecił wprowadzenie w błąd Andrzeja K. i podżeganie go do korupcji. Zdaniem sądu brak było podstaw do wszczęcia akcji CBA w resorcie rolnictwa.
Proces Mariusza Kamińskiego dotyczył słynnej operacji CBA w tzw. aferze gruntowej. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie rolnictwa gruntu na Mazurach. Prasa pisała, że łapówka miała być przeznaczona dla ówczesnego szefa resortu i wicepremiera Andrzeja Leppera, który miał zostać ostrzeżony o akcji. On sam twierdził, że była to prowokacja CBA. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Śledztwo wobec niego umorzono.
"Afera gruntowa" doprowadziła do dymisji z rządu Leppera, rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów, które wygrała PO, a także do oskarżenia o płatną protekcję Ryby i K. (nieprawomocnie skazanych w ubiegłym roku za ten czyn na - odpowiednio - 2,5 roku więzienia oraz grzywnę).
Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia jest nieprawomocny. Proces trwał od kwietnia 2013 r.
(md)