Od kilku lat do luksusowych miejscowości wypoczynkowych w Europie jeździła grupa ponad stu modelek z całej Polski. Tam zarabiały jako ekskluzywne prostytutki - czytamy w "Gazecie Wyborczej". O sprawie wrocławska reporterka RMF FM informowała 3 stycznia. Dziś prasa ujawnia szczegóły procederu.
Proceder nie wyszedłby na jaw, gdyby nie zeznania Henryka G., byłego fotografa odsiadującego wyrok za gwałt i molestowanie nieletnich dziewcząt. W 2007 roku, siedząc już w areszcie, opowiedział prokuratorom o modelkach, które zarabiają jako luksusowe prostytutki. Wymienił nazwiska osób, które pośredniczą między nimi a klientami. Śledztwo zamknięto w grudniu 2012 roku. 32 tomy akt to opowieść o pięknych kobietach i ich bogatych klientach, podróżach do egzotycznych krajów, wykwintnych hotelach itp. Oskarżonych o sutenerstwo i pomocnictwo jest sześć kobiet. Pięć przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze.
Jedną z nich jest Joanna B., córka znanego muzyka rockowego, kilka lat temu goszcząca na rozkładówkach pism dla mężczyzn. Sutenerstwem parała się razem z matką Danutą B. od 2006 roku. Za każde spotkanie modelki z klientem inkasowały kilkaset złotych; dziewczyna dostawała nie mniej niż tysiąc.
Największe pieniądze Joanna B. zarobiła na dostarczaniu młodych kobiet znanemu piosenkarzowi. Zeznał on, że przez kilka lat umówiła go co najmniej z setką dziewczyn, za co zapłacił jej w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dziewczyny dostawały od niego od 1,5 do 2 tys. zł za godzinę.
Obie panie B. podsyłały modelki również Emilii P., która była mózgiem całej operacji. To modelka znana w środowisku jako "Emi", przed ponad dziesięciu laty uczestniczka konkursu Miss Polonia. Na wysyłaniu dziewczyn (najmłodsza miała 18 lat) do bogatych obcokrajowców zarobiła przez kilka lat setki tysięcy złotych prowizji. Za jej pośrednictwem latały do Hiszpanii, gdzie świadczyły usługi seksualne bogatym Rosjanom. Jedna z nich na jachcie, którym pływały, rozpoznała Romana Abramowicza, właściciela klubu piłkarskiego Chelsea Londyn.
Zimą "Emi" wysyłała modelki do francuskiego kurortu Courchevel w Alpach, a latem na francuskie Lazurowe Wybrzeże. Klientem był arabski bogacz, który przedstawiał się im jako "Książę Santo". Pobyty z nim i jego przyjaciółmi trwały nawet po trzy miesiące.
Młode kobiety zeznawały, że nie były przymuszane do seksu. Te, które się na seks godziły, dostawały 500 euro dziennie. Te, które odmawiały - połowę tego. Rekordzistka przywiozła z alpejskiego wyjazdu ponad 100 tys. euro.