25-latek z Łodzi, który pobił i próbował udusić sąsiada, ponieważ ten zwrócił mu uwagę, że nie sprząta po swoim psie trafił do aresztu. Mężczyzna był już notowany przez policję. Teraz usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.
W jednym z mieszkań na łódzkim Widzewie zadzwonił w niedzielę rano domofon. Właścicielka lokalu nie uzyskała odpowiedzi, kto dzwoni o tak wczesnej porze, więc po kolejnym dzwonku poprosiła swojego męża, by to sprawdził.
Po wyjściu z domu małżonek długo nie wracał, więc kobieta wyjrzała przez okno i zauważyła, że od jej klatki schodowej w kierunku swojego bloku szybkim krokiem odchodzi znany jej z widzenia młody mężczyzna. Po chwili do mieszkania wszedł mąż. Opowiedział, że został zaatakowany przez 25-latka. Pokrzywdzony miał zostać uderzony głową w twarz, następnie wciągnięty do klatki schodowej i duszony rękami. Poszkodowany mężczyzna miał problem z oddychaniem, gdyż 25-latek uszkodził mu krtań. Tylko szybka interwencja lekarzy i zabieg operacyjny uratowały mu życie - zaznaczył komisarz Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Wezwani na miejsce funkcjonariusze szybko ustalili dane i adres sprawcy, jednak młody mężczyzna nie chciał im otworzyć drzwi. Na miejsce wezwana została straż pożarna. Mundurowi po drabinie weszli na balkon. Widząc, że nie uniknie odpowiedzialności, zdecydował się otworzyć drzwi i wpuścić policję.
Jak się okazało, 25-latek zaatakował swojego sąsiada, ponieważ ten kilka dni wcześniej zwrócił mu uwagę, że nie sprząta po swoim psie. Dodatkowo, podczas przeszukania auta zatrzymanego mężczyzny, policjanci odnaleźli 70 paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy skarbowej - dodał Marcin Fiedukowicz.
Mężczyzna był już notowany za inne przestępstwo. Teraz usłyszał zarzuty dotyczące usiłowania zabójstwa, za co grozi nawet dożywocie.
Sąd zadecydował o aresztowaniu 25-latka na trzy miesiące.