Polsko-białoruskie przepychanki stawiają pod znakiem zapytania dalszą pomoc, przekazywaną przez Polskę żyjącym na Białorusi Polakom. Nie wiadomo bowiem, czy fundusze nie trafią w ręce osób, współpracujących z reżimem Łukaszenki.
W tym roku pomoc miała wynieść pięć milionów złotych. Jednak powstaje pytanie, czy bezpiecznie jest teraz przekazywać fundusze nieuznawanym przez białoruski reżim władzom Związku Polaków na Białorusi.
Z tego powodu Senat, który zajmuje się finansowaniem organizacji pozarządowych, wspierających polonię, zablokował ponad półtora miliona złotych. Pieniądze te miały być przeznaczone na inwestycje na Białorusi. Zawieszono także dotowanie Związku Polaków i gazety „Głos znad Niemna”.
Przekazywane za naszą wschodnią granicę pieniądze każdorazowo przechodzą przez białoruski bank, a o ich wypłacie decyduje tamtejsza administracja. - Na pieniądze czekamy nieraz i dwa miesiące - mówi dziennikarka „Głosu znad Niemna”.
Prześladowani na Białorusi Polacy nie są dobrej myśli. Nielegalne przekazywanie pieniędzy, zarówno w gotówce, jak i przez prywatne konta, stało się bowiem niebezpieczne. Jest też niemożliwe z punktu widzenia prawa. Stawia się zatem na finansowanie kolonii wypoczynkowych i szkół językowych, działających na terenie Polski.