Ruch na „Zakopiance” jest coraz większy i w związku z tym coraz bardziej wydłuża się czas dotarcia spod Tatr do Krakowa. W tej chwili szacuje się go na około cztery godziny.
Przy wyjeździe z Zakopanego samochody jadą jeszcze płynnie. Kłopoty zaczynają się jednak już koło Nowego Targu. Aż do „dwupasmówki” w Myślenicach jedzie zwarta kolumna pojazdów, ale jedzie bardzo powoli: 20-30 kilometrów na godzinę. Od czasu do czasu cała ta kawalkada przystaje, ale jak zapewniają policjanci – poza tymi drobnymi przerwami, wolniutko posuwa się w stronę Krakowa.
Jeszcze kilka godzin temu „Zakopianką” można było przejechać bez przeszkód. Okazało się więc, że albo zabawa była tak dobra, że sylwestrowi goście w stolicy Tatr dopiero się obudzili, albo może do końca chcieli do końca wykorzystać promienie słoneczne, żeby poszaleć na śniegu.
Coraz tłoczniej robi się także na zakopiańskich dworcach. W kolejce do kolejowej kasy stoi się około godziny. Na razie jednak wszystkie pociągi i autobusy odjeżdżają zgodnie z rozkładem i nie trzeba, jak to bywało w ubiegłych latach, bić się o miejsca.
Foto: Archiwum RMF
21:25