Sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu rozpoczęli wczoraj rozpatrywanie skargi wniesionej przez wdowy i rodziny członków załogi promu „Jan Heweliusz”, który 10 lat temu zatonął w czasie sztormu na Bałtyku. Zginęło wtedy 55 osób.
Cztery lata temu, po kolejnych apelacjach, Odwoławcza Izba Morska w Gdańsku orzekła ostatecznie, że nie można ustalić bezpośrednich przyczyn tragedii. Podkreśliła wtedy między innymi "nieprawidłowości w postępowaniu armatora, kapitana statku i starszego oficera".
Skarżący twierdzą, że sposób prowadzenia dochodzenia i wydawania orzeczeń w tej sprawie przez polskie izby morskie był niezgodny z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Podkreślają, że te same osoby prowadziły w Polsce dochodzenie w sprawie tragedii „Heweliusza”, przedstawiały zarzuty, a później przewodniczyły składom izb morskich wydających orzeczenie. Co więcej, wśród ławników znaleźli się byli pracownicy armatora promu. To wszystko – jak twierdzą - stanowi naruszenie konwencji praw człowieka, która gwarantuje prawo do bezstronnego procesu przed niezawisłym sądem.
Pełnomocnik polskiego rządu przy trybunale prof. Krzysztof Drzewicki twierdzi, że skarga wdów powinna być odrzucona. Jego zdaniem skarżący nie wykorzystali jeszcze wszystkich możliwości prawnych w Polsce. Chodzi o to, że sprawy sposobu funkcjonowania izb morskich nie rozpatrzył Trybunał Konstytucyjny.
05:00