Nieprzepisowa kara w pracy. Kasjerki jednego ze sklepu sieci "Biedronka" w Opolu przez trzy dni musiały pracować na stojąco. Dlaczego? Otóż wcześniej jedna z nich nie zauważyła jak jeden z klientów nie wyłożył wszystkich zakupów na taśmę kasy.
Jak się okazało klient działał na polecenie kierownictwa sklepu. Po tej kontroli czujności w pracy postanowiono także ukarać inne kasjerki. Kara jednak zbulwersowała kupujących, którzy zadzwonili do Państwowej Inspekcji Pracy. Dziś po południu opolski inspektor pracy otrzymał oświadczenie od siedmiu pracownic sklepu, że praca na stojąco przy kasie nie była dla nich żadną karą, były powiadomione o tym wcześniej i stały dla własnego dobra, aby mieć lepszą widoczność na koszyki i sklep. Kasjerki tłumaczą także, że klienci mogli odbierać to w inny sposób. Oświadczenie to zostało podpisane dzień po kontroli inspektora, który odwiedził sklep zaraz po telefonicznej interwencji jednego z klientów. Państwowa Inspekcja Pracy zastanawia się teraz jak tę sprawę potraktować. Jeszcze nie zapadła decyzja o wymierzeniu kary. Niezaprzeczalne jest to, że w czasie kontroli w kasach nie było foteli, a to jest niezgodnie z kodeksem pracy. Rzecznik prasowy właściciela sieci sklepów Biedronka ubolewa nad tym faktem i zapowiada ukaranie winnych. Sprawą tą zajął się nasz reporter Piotr Moc:
23:40