Fiskus liczy łupy po akcji "Weź paragon". W miesiąc nałożył mandaty na kwotę ponad 2,5 miliona złotych. Pieniądze ściągnął z 10 tysięcy sprzedawców, którzy podczas ferii nie otwierali zbyt często kas fiskalnych.
Najwięcej mandatów urzędnicy wystawili w Małopolsce; tam skarbówka "upolowała" prawie 2 tysiące handlowców. Łączna kwota mandatów sięgnęła 438 819 000 złotych. Dalsze miejsca zajęły województwa: dolnośląskie i mazowieckie.
A jak tłumaczyli się skarbówce handlowcy, którzy nie nabijali towaru na kasę? Oto kilka najciekawszych.
W Rzeszowie sprzedawca okularów przeciwsłonecznych nie nabił towaru na kasę, bo jak tłumaczył... po prostu się wzruszył. Twierdził, że "na łopatki rozłożył go widok ojca kupującego dziecku jego pierwsze w życiu okulary".
Z kolei pani obsługująca klientów w warszawskim barze przekonywała, że klient zamówił "pół porcji", a takiej pozycji w cenniku nie ma. Dlatego tego nabić nie można. Najciekawiej jednak na kontrolerów zareagował handlarz z krakowskiego targowiska. Gdy zobaczył urzędników, krzyknął: "Boże, w niedzielę też chodzicie? Czy jesteście chrześcijany?"
Tegoroczna kontrola objęła 55 tysięcy sprzedawców. Skarbówka nałożyła 10 tysięcy mandatów. Ministerstwo Finansów zapowiada kolejne kontrole. Najbliższa najprawdopodobniej w wakacje, w letnich miejscowościach.
Oto szczegółowe dane po kontroli