Niemiecka policja nie bardzo wiedziała co robić: ukarać mandatem pilota małej awionetki czy gratulować mu precyzji lądowania. Jednoosobowy samolot „siadł” dokładnie na dachu auta pędzącego z prędkością 160 km/h.
Przerażony kierowca samochodu gwałtownie zahamował i dopiero wtedy samolot spadł na ziemię.
Wszystko rozgrywało się na niewielkim lotnisku w zachodnioniemieckim mieście Bitburg, gdzie członkowie klubu miłośników Porsche\'a zorganizowali sobie wyścigi. Lotnisko było oficjalnie zamknięte, lecz pilot awionetki to zignorował.