Najwięcej wypadków w kopalniach zdarza się w Chinach, które mają najbardziej rozbudowany przemysł górniczy na świecie. Praktycznie każdego tygodnia dochodzi tam do katastrofy górniczej. Tylko w roku 2000 roku i to według oficjalnych danych, w wypadkach w chińskich kopalniach węgla zginęło ponad 5 tysięcy osób. Danych z ubiegłego roku nie ma.
Zdaniem ekspertów przyczyn tak czarnych statystyk jest wiele. W kopalniach nie ma wystarczających zabezpieczeń, a tysiące z nich działają nielegalnie, mimo iż oficjalnie zostały zamknięte przez rząd, właśnie z powodu katastrofalnych warunków bezpieczeństwa. Ponadto, jak zwracają uwagę obserwatorzy, niejednokrotnie wypadki do jakich dochodzi w chińskich kopalniach nie są ujawniane przez władze (statystki ofiar są prawdopodobnie zaniżone o połowę), lub informuje się o nich kilka tygodni później. Tak było w przypadku katastrofy w lipcu ubiegłego roku. Początkowo rząd zaprzeczał doniesieniom prasy, że w ciągu zaledwie tygodnia w dwóch z kopalń w południowych Chinach zginęło łącznie 300 górników. Prasa jednak ujawniła, że władze chciały sprawę zatuszować, potajemnie wypłacając odszkodowania rodzinom ofiar katastrof.
Czarną serię katastrof górniczych ma na swym koncie również Ukraina. Ograniczenie funduszy na górnictwo po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku sprawiło, że przemysł górniczy musiał walczyć o przetrwanie. Przestano więc inwestować w środki bezpieczeństwa. Ponadto używany sprzęt jest przestarzały i wadliwy. Na Ukrainie pracuje około 400 tysięcy górników w ponad 200 kopalniach, skupionych na wschodzie kraju. Średnia płaca to niecałe sto dolarów miesięcznie, a i ta często wypłacana jest z kilkumiesięcznym opóźnieniem.
Foto: Archiwum RMF
16:30