Adwokaci byłego prezydenta Jugosławii stwierdzili przed holenderskim sądem, że polityk został bezprawnie uprowadzony z Belgradu do Hagi i zażądali jego natychmiastowego uwolnienia.

Ich zdaniem, bezprawny jest cały trybunał, powołany w 1993 roku do ścigania zbrodni wojennych na Bałkanach. Trybunał ten - argumentowali obrońcy - powołany został przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, a nie przez Zgromadzenie Ogólne tej organizacji. Dlatego Miloszević podlega teraz prawu holenderskiemu. Obrońcy przedstawiali swe argumenty przez trzy godziny. Sam Miloszević nie uczestniczył w przesłuchaniu. Holenderski sąd ma wydać werdykt w tej sprawie 31 sierpnia. Okręgowy sąd w Hadze nie będzie na razie rozpatrywał sprawy. Ma jedynie zadecydować, czy skarga jest na tyle zasadna, by rozpocząć proces. Dzień wcześniej polityk ma stanąć przed trybunałem. Przedstawiciele trybunału podważają argumenty Miloszevicia, wskazując, że on sam uznał jego legalność, składając podpis pod porozumieniem pokojowym z Dayton z 1995 r. Miloszević, oskarżony o zbrodnie wojenne popełnione w czasie wojny w Kosowie w 1999 r., przebywa w areszcie pod Hagą od 23 czerwca. Podczas rozprawy wstępnej przed ONZ-owskim trybunałem odmówił złożenia deklaracji, czy przyznaje się do winy, gdyż nie uznał legalności międzynarodowego sądu.

Przypomnijmy: Slobodan Miloszević został pozbawiony władzy jesienią ubiegłego roku, kiedy usiłował doprowadzić do powtórzenia wyborów prezydenckich, wygranych przez Vojslawa Kosztunicę. Pozostawał na scenie politycznej jako przywódca Partii Socjalistycznej aż do końca marca, gdy nowe władze kraju postanowiły osadzić go w areszcie. Pierwszego kwietnia, po 36 godzinach oblężenia w swej willi, Miloszević oddał się w ręce policji. Następnie został przekazany do Hagi przez serbski rząd, co międzynarodowa społeczność nagrodziła przyznaniem Jugosławii ponad miliarda dolarów kredytów. Ekstradycja Miloszewicia doprowadziła jednak do rozpadu rządzącej federacją koalicji. Do dymisji podał się premier federalnego rządu Zoran Dzindzić.

23:45