Powinniśmy się liczyć z groźbą nowych ataków terrorystycznych - ostrzega szef brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych Charles Clarke. Musimy być przygotowani na pojawienie się ludzi, gotowych do podobnych działań - mówił.
Zamachowcy z Londynu to byli zwykli szeregowi żołnierze terrorystycznej organizacji. Musimy zaatakować tych, którzy ich werbują i przygotowują do ataków - tłumaczył Clark przed spotkaniem unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli. Jak zaznaczył czterech Brytyjczyków, podejrzanych o dokonanie czwartkowych zamachów w Londynie mogło stanowić część "większej międzynarodowej grupy".
Clark zaznaczył, iż sam był zaszokowany, gdy wszystko zaczęło wskazywać na to, że grupa ta narodziła się i działa w Wielkiej Brytanii.
Czterej młodzi ludzie, którzy przeprowadzili ataki, to potomkowie pakistańskich imigrantów z Leeds i Luton – doniosła dzisiejsza brytyjska prasa. Najmłodszy z zamachowców – jak pisze „The Times” – miał niespełna 19 lat, najstarszy - nie przekroczył trzydziestki. Mężczyźni nie byli wcześniej notowani ani przez policję, ani służby specjalne. Wiedli normalne, spokojne życie - kochali sport, spotykali się z dziewczynami. Ale do czasu… aż zostali zwerbowani do samobójczych zamachów. Brytyjczycy są zszokowani; posłuchaj relacji londyńskiego korespondenta RMF Bogdana Frymorgena:
Na razie nie wiadomo, komu udało się ich zwerbować i jakich argumentów użył, by zabili siebie i 50 innych osób. Specsłużby najbardziej niepokoi fakt, że osoby, które zorganizowały zamach, nadal przebywają na wolności i być może werbują nowych zamachowców samobójców - pisze "The Times".
Należy przypuszczać, że takich grup jest więcej – pisze brytyjski dziennik „The Guardian”. Służby specjalne przygotowują się więc na najgorszy scenariusz, choć – jak mówi gazecie przedstawiciel MI 5, służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w kraju – na razie „nie wiemy prawie nic”.
O tym, że czterej terroryści samobójcy niemal na pewno byli sterowani przez kogoś innego – informuje także sieć BBC. Ta osoba przekazała im instrukcje i pilnowała, by plan został wykonany. Możliwe, że teraz przygotowuje kolejny zamach, w którym wezmą udział kolejni straceńcy.
Związek zamachowców z Al-Kaidą jest niejasny - eksperci przypuszczają, że wysłannik tej organizacji mógł przybyć na Wyspy kilka dni przed atakami – uaktywnić komórkę zamachowców i opuścić Wielką Brytanie, zanim w Londynie wybuchły bomby.